Decimius - Witaj Azmodanie!
Azmodan - Witaj!
Decimius - Jak w ogóle rozpoczęła
się Twoja przygoda z Diablo, w którym to było roku i jakie okoliczności
temu towarzyszyły?
Azmodan - Moja przygoda z Diablo
zaczęła się około roku 97, kiedy dostałem od znajomego Pre Release Demo.
Pochłonęło mnie na jakiś tydzień intensywnego grania i muszę przyznać,
że była to pierwsza gra do której poczułem "to coś". Miała klimat
jakiego nie znałem do tej pory w grach. Korespondował on z resztą z
moimi ogólnymi zainteresowaniami, tym bardziej było to dla mnie
fascynujące. W związku z tym, że wszystko to działo się już po premierze
Diablo w Polsce w niedługim okresie w mojej skrzynce pocztowej zagościła
przesyłka z moja własną, nielegalną kopią gry. A przyszła ona od
znajomego mojego taty z Warszawy. Miał, skopiował, wysłał. Dziękuję ci
za to Tomek! Taki był początek. Pamiętam ten dzień jak dzisiaj bo to
było całkiem ładne wiosenne popołudnie. Rodzice i siostra wyszli z domu.
Byłem z Diabłem sam na sam i już chyba wtedy wiedziałem, że ta gra i
klimat jaki jest wokół niej wkradnie się do mojego życia na długi czas,
boleśnie odbijając swoje demoniczne piętno na ocenach w szkole. Radość
niestety nie trwała wiecznie bo gra przekręcała się na 5 levelu. Do
całości wspomnień odnośnie początku warto dodać jedną rzecz. Wtedy (jak
większość z nas) nie miałem jeszcze stałego dostępu do Internetu, nie
kupowałem żadnej prasy związanej z grami. Moja wiedza na temat rozgrywki
była okupiona godzinami spędzonymi nad grą. Wszystko było wtedy możliwe.
Dziś czasy są inne. Wszystkie tytuły są dość dobrze znane nawet przed
premierą, wiadomo czego się spodziewać, a rozwiązań rozmaitych problemów
w trakcie rozgrywki jest w sieci mnóstwo. Nie ma tego napięcia i
przyspieszonego tętna. A takie właśnie emocje dawało Diablo.
Decimius - Do kiedy bywałeś na BN
Diablo Pol-1 i co się stało, że przestałeś się pojawiać?
Azmodan - Szczerze mówiąc nie bardzo
pamiętam. Ciężko to też z resztą ocenić, bo w moim przypadku odwiedziny
na BN były coraz rzadsze aż do zaniku. Na pewno "bywałem" jeszcze w 2003
może nawet 2004 bo pamiętam spotkania z ekipą 3M i wyjazdami do Elbląga
do Redda i Geran. Później praktycznie przestałem zajmować się Diablo.
Ale to wraca do mnie co jakiś czas i patrząc z dystansu bardzo mi
brakuje tego klimatu. Nawet już nie samej gry (chociaż zdarza mi się
grać) a klimatu który wokół niej się utworzył. Ludzie, miejsca jakieś
znajomości w RL. Potem zacząłem już pracę i studia. Doszło mi sporo
obowiązków które skutecznie oddaliły mnie od życia na BN. Jednak ludzie
to istoty sentymentalne, ostatnio pisał do mnie Wojtek (Voy), teraz
Blessed i ten wywiad... Myślę, że będzie to miało jakąś kontynuację i
bardzo się z tego cieszę bo przyszło to do mnie w momencie, kiedy
zacząłem grać w D3 i jednocześnie myśleć o przeszłości. O ludziach
których poznałem i o miejscach w których dzięki temu byłem. Zobaczymy.
Decimius - Po opuszczeniu krainy BN
kontrolowałeś to, co działo się na retailu? Czytałeś serwisy związane z
tematyką Diablo 1?
Azmodan - Nie, nie kontrolowałem ani
nie czytałem żadnych serwisów. Raz na jakiś czas zdarzało mi się
odwiedzić POL-1 lub DD, ale to było wszystko. Wyszedłem tylnymi drzwiami
i tyle mnie widzieli.
Decimius - Jesteś w ogóle
czytelnikiem Diablo1.pl? :)
Azmodan - Miałem i mam w świadomości
istnienie tego serwisu, ale ciężko powiedzieć bym był czytelnikiem.
Zaglądam raz na jakiś czas.
Decimius - Gdybyś miał wskazać swoją
ulubiony serwis D1, to na który by padło?
Azmodan - DD byłby na drugim miejscu
bo to faktycznie był serwis. Były momenty, ze pojawiało się kilka newsów
dziennie. Pamiętam dzień w którym powstało, kiedy Skinbark nazywał się
jeszcze Kronikarzem i nie było wiadomo przez bardzo krótki z reszta czas
kim ów kronikarz jest. Później, kiedy było już największym polskim
serwisem o Diablo POL-1 zasiliłem szeregi redakcji na krótki czas by
zniknąć i nie wrócić. Absolutnym numerem jeden jesli chodzi o strony
poświęcone Diablo będą na zawsze dla mnie ex equo The Sin War Yakobusa i
Biblioteka Kalaisa. The Sin War pamiętam jako chyba pierwszą stronę o
Diablo na jaką trafiłem i było tam mnóstwo informacji. Z kolei
Biblioteka Kalaisa, pamiętam jej czarno-białą oprawę była chyba bardziej
techniczna, bardziej zgłębiała mechanikę gry. Może mnie pamięć myli ale
tak to własnie pamiętam. To dwa serwisy z których też czerpałem wiedzę
przygotowując swój poradnik dla wojownika.
Decimius - Pamiętasz swoją pierwszą
wizytę na kanale? Jakie emocje temu towarzyszyły, jak wtedy prezentowała
się sytuacja?
Azmodan - Nie pamiętam pierwszej,
ale pamiętam atmosferę pierwszych wizyt, kiedy jeszcze łączyłem się
modemem. Pamiętam, że mogłem to robić dopiero po 22 bo wtedy było
taniej. Wówczas też poznałem ERASERA który znacząco przyczynił się do
ukształtowania mojego BNetowego kręgosłupa moralnego. Zaoferował mi
pomoc i pokazał, że warto szanować innych bo to później wraca. Zasadzie
tej hołdowałem zawsze przez co miałem wielu znajomych w różnych
miejscach sceny POL-1. Później epoka wyjadaczy w pewnym sensie
zakończyła się zabierając bezpowrotnie i ERASERA. Mimo, że z jego klanem
miałem później kosę nosząc sztandar 666 był, jest i będzie dla mnie
największym z Wielkich Mistrzów - wojownikiem i osobowością.
Decimius - Czy dziś masz kontakt z Eraserem? Utrzymujecie jakiekolwiek relacje?
Azmodan - Nie, ale kiedy
spotykaliśmy się regularnie w ramach grupy 3M, miałem okazje poznać go
podczas jednego z takich spotkań.
Decimius - A kto miał największy
wpływ na twoją technikę gry? Który z graczy wprowadził Cię w świat dueli?
Azmodan - Ciężko mi to jednoznacznie
określić. Moja technika rozwijała się z czasem. Wówczas każdy z kim
grałem miał na nią wpływ ale to chyba nic nowego. Gdybym miał wyłonić
osoby, które odcisnęły na moim stylu największe piętno, cóż w pierwszej
linii poszedłby na pewno Lucyfer. Kolejno, choć kolejność nie ma tu
znaczenia wymieniłbym Gonara, Azera, Namara, Cassiusa, Glisa, Daggera,
Grzybka, Redianę i parę innych osób które pominąłem - za co przepraszam.
Te osoby miały znaczący wpływ na moje umiejętności.
Decimius - Gdy trafiłeś na BN to
rozpocząłeś swe zmagania od wojownika, czy innej klasy postaci?
Azmodan - W multi zawsze grałem
wojem. Z resztą do dzisiaj w każdej grze instynktownie wybieram postać
oscylującą wokół tego schematu. Nie wiem z czego to wynika, ale tak już
jestem skonstruowany. Wiem, że jak podejdę i pierdolnę z aksa to na
pewno zdechnie.
Decimius - Czy od samego początku
grałeś jako Azmodan?
Azmodan - Nie, na początku niesiony
klimatem Warhammera przybrałem imię Kurta von Diehl, ale to zmieniło się
wraz z powstaniem 666 i trwało aż do końca. Nigdy nie byłem typem gracza
wielowymiarowego.
Decimius - Czy niektóre znajomości z
BN przetrwały w realu? Przyjaźnisz się z kimś z tamtych lat?
Azmodan - Raz na jakiś czas uda mi
się spotkać z Lucyferem, ale w związku z tym, że nie mieszka on już w
Polsce jest to utrudnione. Od zawsze byliśmy kumplami z podwórka,
chodziliśmy razem do jednej klasy w szkole podstawowej, więc już zawsze
będziemy kolegami czy się spotykamy czy nie. W ogóle to bardzo
rozrywkowy gość jest i żałuję, że jest tak mało okazji do spotkań.
Decimius - Których graczy z Twoich
lat gry ceniłeś najbardziej i dlaczego?
Azmodan - Trudne pytanie bo
najchętniej wymieniłbym kilku, ale chyba byłby to Skunek. To był po
prostu świetny woj, który przez długi czas gry na bardzo wysokim
poziomie przywykł do swoich sukcesów w związku z czym nie miał zbytniego
parcia by cokolwiek komukolwiek udowadniać. Dla mnie to ogromna zaleta,
jakiej brakowało innym, których sukcesy przychodziły nagle i równie
nagle odchodziły. Skun odkąd pamiętam zawsze grał świetnie dlatego byłby
moim wyborem.
Decimius - Masz świadomość, że
po latach jesteś wymieniany jako jeden z czterech najlepszych wojowników
na BN?
Azmodan - Wiem, że nie zamykałem
listy, ale pierwsza czwórka jest zaskoczeniem...
Decimius - Czy tego typu wyróżnienie
coś dla Ciebie znaczy?
Azmodan - Oczywiście, chociaż to
jest dla mnie bardziej kwestia interpretacji rzeczywistości niż dający
się sprawdzić fakt. Moje sukcesy nie są mierzalne w żadnym stopniu. Nie
brałem udziału w ligach, turniejach, wojnach klanowych o których
ktokolwiek by pamiętał ani innych zestawieniach które czarno na białym
potwierdziłyby mój bilans. Myślę, że moja pozycja w tym gronie może brać
się z faktu, że chętnie dzieliłem się swoją wiedzą i umiejętnościami.
Osoby, z którymi się nią podzieliłem a które być może później świeciły
swe triumfy na arenach zapamiętały mi to i stąd 666 w zestawieniu. Dla
mnie to tym większe wyróżnienie jeśli tak jest w istocie. Przewrotnie
dodam, że to właśnie cytat z Azerotha: "Nigdy nie zdradzaj sekretów,
które pozwalają ci wygrywać", zainspirował mnie do napisania mojego
poradnika dla wojów. Cytat z reszta znalazł się w poradniku zaraz przed
wstępem.
Decimius - A gdybyś Ty miał zrobić
swoje własne subiektywne zestawienie trzech najlepszych graczy, których
dane było Ci poznać, to kogo byś wymienił i dlaczego?
Azmodan - Jeśli mowa o wojach
typowałbym Skuna, Morgona i Azera. Do tego dodałbym Redianę, walka z nim
to było piekło. Nie jestem jednak obiektywny. Szczerze mówiąc nie bardzo
pamiętam jak każda z tych osób grała. W wypadku wojowników to były po
prostu podchody, nie było jakichś wielkich taktyk. Trzeba było wiedzieć
kiedy się zatrzymać, kiedy iść, kiedy atakować a kiedy czekać. Ci co
czuli te aspekty gry lepiej - wygrywali. Od tego w 95% zależało
zwycięstwo. Pozostałe 5% miało za mało DEX'a.
Decimius - Która klasa postaci
sprawiała Ci najwięcej problemów w duelach?
Azmodan - To pytanie zmusza mnie do
przypomnienia jednej rzeczy. Nie walczyłem z Magami. W związku z tym
raczej ciężko tu mówić o klasach z którymi walczyło się trudno.
Powiedziałbym raczej, że z pewnymi graczami było trudno. Klasa w tej
sytuacji odgrywała role drugoplanową. Gdy na duela wołał(a) mnie Rediana
- nie odmawiałem ale szczerze mówiąc nie pamiętam bym choć raz z nim
wygrał. Było też kilku wojów z którymi walki trwające po kilkadziesiąt
minut zapamiętam do grobu. Tak się grało np. z Azerem.
Decimius - Z jakiego powodu nie
grałeś z magami?
Azmodan - Byłem 100% wojem, mój
współczynnik magii został zaniżony do 0. Żadnych czarów. Takie miałem
podejście. I mam nadal, nie lubię mieszanek, jedną drogą a konkretnie.
Nie lubię SUV'ów (; Dlatego też w tej konfiguracji nie widziałem sensu
współzawodniczyć z magami. Wojów było na BN sporo, miałem z kim walczyć,
tym bardziej, że magowie nigdy nie interesowali mnie jako przeciwnicy.
Szanuję wspomnianych przeze mnie wcześniej wojów, bo z tego co mi
wiadomo w tym gronie jestem jedynym który nie grywał z magami.
Decimius - Wróćmy jeszcze do Twoich
początków na BN. Jak z perspektywy czasu oceniasz tamten retail. Grałeś
w czasach, gdy w Diablo 1 grało sporo graczy. Tamten świat był raczej
przyjazny, czy może trudny dla początkujących?
Azmodan - Dla kogoś, kto wchodzi i
jest nowicjuszem początki zawsze i wszędzie są trudne. W czasie kiedy
zaczynałem swoją przygodę z D1 na BN system dueli, mimo swojej pozornej
prostoty (która uwidacznia się zwłaszcza z perspektywy czasu) w sposób
bardzo bolesny sprowadził mnie na ziemię. Zaczynając przygodę sądziłem,
że mam niezły sprzęt, bo przecież nie ginąłem już w podziemiach. Okazało
się jednak, że trzeba zacząć od nowa zbierać graty, że tutaj zasady są
inne i trzeba się do nich dostosować w jakimś stopniu. Z drugiej jednak
strony ten początek był bardzo ekscytujący bo postępy nowicjusza zawsze
są największe i najbardziej przez niego odczuwalne. W tym czasie bardzo
pomógł mi właśnie ERASER, który dał mi pierwsze wskazówki co do
wyposażenia i tego jak z grubsza prowadzi się walkę. A wbrew pozorom nie
było wcale tak dużo chętnych na dzielenie się wiedzą z kimś kto zadaje
pytania bardzo podstawowe. Dzisiaj można rzec śmiało, że dzięki niemu
możemy sobie tu teraz rozmawiać.
Decimius - Dużo było wówczas
aktywnych klanów, w których coś się działo?
Azmodan - No na pewno więcej niż
rok, dwa czy pięć lat później. Gry są raczej równią pochyłą jeśli chodzi
o aktywność graczy i rzadko zdarzają się, że do gry nagle wraca 10 lub
chociaż 5 tys. zawodników którzy przyczyniają się do jej ponownego
rozkwitu. Diablo miało swoje lepsze i gorsze czasy, ale nie było
wyjątkiem. Pamiętam był taki okres, że się wchodziło na kanał i nie było
ludzi, siedzieli jacyś trzej maruderzy i to wszystko. Potem jakoś to
odżyło, ale nie traktowałbym tego jakoś globalnie. W czasach kiedy z
Lucyferem kręciliśmy dym z 666 klanów było sporo, działo się dużo, czego
najlepszym świadectwem jest powstanie Diablo Day w tamtym okresie. Z
tego co pamiętam jedne z pierwszych newsów dotyczyły właśnie naszej kosy
z OKD i paroma innymi klanami i ogólnie naszej antyklanowej postawy. Coś
wtedy spierdoliliśmy bo to jednocześnie był czas kiedy zyskaliśmy
najwięcej przyjaciół i zwolenników. Był taki czas, że sporo się kręciło
wokół nas. Wspomnienia tego czasu są nierozerwalnie związane z dźwiękiem
łączącego się modemu i rachunków za telefon znacznie przekraczających
przeciętną normę.
Decimius - Swego czasu napisałeś
ODEZWĘ do graczy Diablo, a właściwie masterów klanów, aby uporządkowali
sytuację w swoich przybytkach. Mógłbyś czytelnikom pokrótce
opowiedzieć, co Cię skłoniło do tego?
Azmodan - No cóż, do napisania mojej
odezwy skłonił mnie dość kiepski stan struktury, zwanej klanem.
Frustrował mnie taki stan rzeczy, a wówczas bardzo zależało mi na
polskiej scenie D1. To się zmieniło z czasem, gdy zrozumiałem, że klany
wcale nie są potrzebne a przynajmniej nie w takiej ilości i formie. I że
być może lepiej dać zginąć tym, które nie są dość mocne by przetrwać. W
moim pojmowaniu, główną ideą klanu jako takiego była jego elitarność.
Dążyłem do tego, by klany były bardziej zamknięte, co przybliżyłoby
bardziej ich członków od siebie, a co za tym idzie poprawiło jakość
funkcjonowania całej struktury. Wychodziłem z założenia, że jeśli
członkowie zwiążą się bardziej ze sobą - lepsza będzie ich współpraca na
rzecz klanu i wzajemna pomoc. Sporym problemem klanów, który swoją drogą
daje się zauważyć nawet dzisiaj w innych grach było to, że klany miały
straszny przemiał ludzi, co w zasadzie sprowadzało ich rolę do czegoś
bardzo przyziemnego i nie wartego większej uwagi. Jeśli za przykład
weźmiemy np. Black Dragons, gdzie dostać się było już trudniej -
zauważymy sens tego stwierdzenia, bo dla mnie ten klan był właśnie takim
monolitem. Nie znam nikogo w BD kto byłby tam przypadkowo. Poza tym
najważniejszym aspektem elitarności, mierziły mnie w klanach jakieś
punktacje, podliczanie członków itp. Byłem i jestem zwolennikiem
indywidualnego zarabiania na własną renomę a nie posiłkowania się
punktami i innego typu statystyką. Nagminnie zdarzały mi się prośby o to
bym oddał swoje ucho bo zbiera na awans. Co za bezsens. To mi
uświadamiało jak działają klany i też był to kamyk lawiny która porwała
mnie do napisania ODEZWY. Wtedy o coś mi chodziło, dzisiaj moje
spojrzenie na sprawę jest nieco inne, dlatego ciężko mi mówić o tym z
emocjami, jakie miałem kiedyś.
Decimius - Który klan ceniłeś
najbardziej za jakiego działania i rozwój polskiej sceny?
Azmodan - Z perspektywy czasu chyba
byłoby to OKD i KGB. Z OKD nie układało mi się dobrze, ale Skrzetuskiego
zawsze lubiłem. To był facet z głową na karku, nigdy nie oddawał pola w
dyskusji. Nawet poznaliśmy się na jednym ze zlotów w Malborku i mile to
wspominam. Pamiętam jak wracałem stamtąd pociągiem ze Skorym - byliśmy
najebani jak szpadle. Do dziś nie pamiętam czemu nie zostaliśmy na noc.
Nie mam pojęcia, może matka kazała wracać :P Wracając do klanów - z KGB
znałem trochę ludzi i byliśmy w dość dobrej komitywie, zwłaszcza z
Daggerem. Orlos z WOA też dawali radę i przetrwali nie jeden kryzys. W
BD też miałem sporo znajomych. Ssaq odwiedził mnie kiedyś w Gdyni i
byliśmy wspólnie na małym zlocie w Malborku. Jest ogólnie dużo klanów o
których, mimo wad albo niedowładu intelektualnego ich niektórych
członków można by powiedzieć sporo dobrego. Myślę, że czas zniekształca
pojmowanie rzeczywistości i teraz pamiętam więcej dobrych rzeczy niż
złych i niech tak zostanie.
Decimius - Gdybyś miał wymienić
jednego gracza, który wyróżniał się w sposób szczególny na kanale, to na kogo
by padło?
Azmodan - To nie może być nikt inny
jak SpelCast i jego klan hakierów PKPL. Mimo jego irytującego sposobu
bycia, beznadziejnego poczucia humoru i ordynarnych tekstów wspominam go
jako osobę z która robiliśmy sobie wspólnie jaja z innych graczy, a to
samo w sobie jest już miłym wspomnieniem. Nie wiem czemu, ale mieliśmy
jakaś niepisaną sztamę i nigdy nie widziałem, aby on atakował mnie, ja z
resztą też nie atakowałem jego. Byc może wynikało to z tego, że nie
miałem nigdy problemu do czitów. Kiedyś w jakiejś grze podmienił mi
wszystkie itemy na jakiś syf i tak się zaczęła nasza specyficzna
znajomość, jeśli mogę to tak nazwać.
Decimius - Ludzie chętnie zrzeszali
się pod herbem klanu, czy wtedy większość wolała grać osobno?
Azmodan - Wszyscy znani mi wojacy,
którzy byli niezłymi zawodnikami byli zrzeszeni. Z małymi wyjątkami
takimi jak Gonar, ale była taka tendencja. W takim społeczeństwie jak
nasze, w którym stosunkowo niewielka ilość osób miesza się ze sobą -
łatwo nawiązać znajomość. To z kolei sprzyja budowaniu relacji
klanowych, wiec sadzę, że dołączanie do klanów było naturalnym rozwojem
wypadków dla każdego gracza który poświecił BNetowi dłuższa chwilę.
Decimius - Czy myślenie, że
dołączenie do klanu powoduje zwiększenie prestiżu gracza było nagminne?
Azmodan - Tak, ale na ogół efekt nie
był w stanie sprostać oczekiwaniom (;
Decimius - Gdybyś miał określić klan
idealny, to czym by się charakteryzował?
Azmodan - Byłby wspomnianym
wcześniej monolitem. Grupą, która nie dopuszcza do siebie ludzi
przypadkowych. Grupą, do której wstąpienie byłoby wydarzeniem i
indywidualnym sukcesem, ale też oznaczałoby wzięcie na barki nowych
obowiązków. Chciałbym w takiej grupie widzieć też osoby, które umieją
wznieść się ponad swoje własne priorytety i interesy, stawiając na
pierwszym miejscu dobro klanu i innych członków. Tak rozumiem istotę
klanu.
Decimius - Jak w takim razie
kształtowała się Twoja przygoda z klanami przed Bractwem 666?
Azmodan - Zanim dojrzałem do tego co
napisałem w Odezwie byłem chyba w dwóch klanach, których nazwy
przemilczę. Szybko się z tego wyleczyłem i doszedłem do wniosku, że
skoro tak te klany wyglądają, to ja raczej do żadnego nie przystąpię. Z
tego narzekania zrodziło się 666 (;
Decimius - Wedle moich informacji
Bractwo zostało powołane do życia w 2000 roku i stało się tak z Twojej
inicjatywy i Lucyfera. Kto był głównym
inicjatorem, jakie cechy miało prezentować i czym się wyróżniać na BN?
Azmodan - Nie pamiętam dokładnie kto
był inicjatorem w większym stopniu. Są sfery w które Lucyfer miał
większy wkład, są takie w które ja. Wtedy trzymaliśmy się ze sobą na
stopie koleżeńskiej, sporo czasu spędzałem u Lucyfera grając wspólnie w
Diablo, a było tak między innymi dlatego, że nie miałem jeszcze stałego
łącza, a on tak. Kiedy byłem w domu, on u siebie robił swoja robotę
drwiąc z klanów na lewo i prawo co niezmiernie denerwowało samych
zainteresowanych. To pole oddaję w dużej części jemu. Z drugiej strony
ja nieco później nadałem temu bardziej formalny szlif, kiedy on przestał
grać a ja doszedłem do wniosku, że trzeba to jakoś ogarnąć i
uporządkować. Ciekawym zrządzeniem losu jest to, że kiedy on, wcześniej
nadał swojemu wojakowi nick Lucyfer, ja później zastanawiałem się nad
tym jak nazwać nasze bractwo. Wiedzieliśmy, że naszym celem i zadaniem
jest bycie w opozycji. Chcieliśmy stworzyć bractwo bazujące na innych
zasadach niż klany i jednocześnie pokazać, że to się sprawdzi lepiej. Na
początku byliśmy we dwóch i dużo czasu minęło zanim przyjęliśmy do
siebie kolejne osoby. Bazowaliśmy na przyjaźni, nie sprawdzaliśmy ani
nie podliczaliśmy nikogo. Ci ludzie po prostu byli zaangażowani w to co
robiliśmy, a nawet jeśli w wielu kwestiach mieliśmy odmienne zdanie czuć
było, że łączy nas awersja do skostniałych klanów. Chcieliśmy się temu
przeciwstawiać, dawać świadectwo, że można inaczej. Najlepszym możliwym
wyrazem idei sprzeciwu były trzy szóstki, które jednocześnie całkiem
zgrabnie wpisywały się w pewien schemat 3-elementowych tagów, który
swoją drogą bardzo lubiłem. Idąc za tym piekielnym ciosem doszliśmy do
wniosku, że nazywać się będziemy od całego tego szatańskiego pomiotu.
Wybrałem swoja ksywę i tak się zaczęła moja przygoda z Azmodanem666.
Decimius - Pamiętasz pierwsze
reakcje graczy na pojawienie się Waszej dwójki z 666 przy ksywach?
Azmodan - Nie nadawałbym temu
jakiegoś większego znaczenia. Ciągle byliśmy dla większości anonimowymi
graczami, którzy mają jakiś problem z przystosowaniem się do realiów
BNetu. Nie było fanfarów ani nie zapłakało niebo, kiedy pojawiliśmy się
na kanale.
Decimius - Jak sam mówisz, byliście
w opozycji względem reszty. Nie czuliście się trochę wyobcowani?
Azmodan - Chyba nie, jestem typem
samotnika, nie potrzebuję by mi przyklaskiwano. Wiedziałem jednak, że są
ludzie, którzy czuja potrzebę zmiany tak jak ja. Wtedy, tak jak
wcześniej mówiłem zależało mi na Polskim retailu. Moje konflikty i
wymiany uprzejmości z niektórymi miały szerszy kontekst i były środkiem
osiągnięcia celu jakim było uszlachetnienie polskiego bnetu.
Decimius - Przy takiej strategii
dochodziło zapewne do wielu spięć pomiędzy Bractwem, a pozostałymi
klanami. Kto napawał do Was największą niechęcią?
Azmodan - Nie pamiętam dokładnie kto
największa, bo było tego sporo. Pamiętam za to tyrady z OKD, oni nie
oddawali pola, uparcie stali przy swoim. Być może dlatego tak dobrze ich
pamiętam.
Decimius - Jak w ogóle było liczne
Bractwo, kiedy zaczęli do Was dołączać pierwsi gracze, a kiedy
przyjęliście ostatniego?
Azmodan - Bractwo w okresie, gdy
było nas najwięcej liczyło ok. 8-10 osób. Nie pamiętam niestety
dokładnie. Wiem, że na początku przez pewien czas byłem sam z Lucyferem,
po jakimś czasie dołączył nasz przyjaciel z BN, który bardzo kibicował
naszym działaniom. Wstyd, ale nie pamiętam w tej chwili jego nicka, to
było 10 lat temu. Potem obecność Lucyfera na BN zmalała a ja zacząłem
otrzymywać sygnały od ludzi, że chcieliby dołączyć od Bractwa. Każda
osoba którą przyjmowaliśmy z Lucyferem a później ja - była naszym
znajomym. W gronie 666 nie było osób z którymi nie miałem wspólnej nici
porozumienia. Znaczną większość znałem również na żywo. Poza tym było
trochę osób, które nie zrezygnowały ze swoich klanów, ale bardzo
wspierały nas chcąc tym samym polepszać sytuacje w swoich klanach. Za to
wielki szacunek dla tych ludzi.
Decimius - Na jakiej zasadzie
podejmowaliście decyzje w Bractwie, były jakieś rangi?
Azmodan - Decyzje w Bractwie
podejmowaliśmy gremialnie i głos każdego członka był tak samo ważny.
Mimo mojej pozycji miałem satysfakcję gdy parę razy bractwo głosowało
inaczej niż ja. To świadczyło o pewnej autonomii w obrębie naszej małej
struktury, z której byłem bardzo zadowolony. Nigdy nie chciałem by mi
przyklaskiwano i nigdy tez nie byłem typem lidera. Jestem raczej
żołnierzem. Prawdę mówiąc, mną się dobrze dowodzi (potwierdzi to moja
żona (; ). Chciałem by otaczali mnie ludzie, którzy umieją myśleć
samodzielnie i nie poddają się sugestiom bezkrytycznie.
Decimius - Wspominasz o dość
trudnych relacjach z OKD, jak zaczął się ten konflikt, ile trwał i
dlaczego tak trudno było Wam dojść do porozumienia?
Azmodan - OKD było jedynym klanem
który umiał bronić swoich racji, jakie by one nie były. Zaciętość
dyskusji z nimi mocno wryła mi się w pamięć. Oni po prostu nie chcieli
pozwolić by moje zostało na wierzchu. Być może to w późniejszym okresie
tak mocno zmieniło mój pogląd na ich temat. Żarliśmy się do początku,
właściwie to chyba od nich zaczęliśmy swoje tournee. Poprawcie mnie
jeśli się mylę, ale OKD zawiesiło, lub ograniczyło swoją działalność
niedługo po tym jak formalnie utworzone zostało 666. Zatem nie byliśmy
wrogami długo, za to w miarę intensywnie. Dodam, że nigdy nie byłem
wrogiem ludzi, raczej pewnych idei i stereotypów.
Decimius - Czy Bractwo uczestniczyło
w działaniach wojennych? Jeśli tak, to w jakich i które było najbardziej
wymagającym starciem?
Azmodan - Paradoksalnie, nie
pamiętam żadnej wojny 666 z kimkolwiek (co nie znaczy, ze takowej nie
było). Możliwe, że wynika to z tego, że na początku, kiedy najbardziej
wszystkich wkurwialiśmy byliśmy zbyt małą siłą by zwycięstwo nad nami
miało jakiekolwiek znaczenie. Było nas dwóch a wygrana lub przegrana
wojna nie zmieniłaby niczego. I tak byśmy napierdalali jadaczkami. Drugą
rzeczą jest fakt, że wypominaliśmy ludziom rzeczy oczywiste i jaskrawo
widoczne. Ciężko było temu zaprzeczyć, bo w większości chodziło o
kodeksy a raczej ich bzdurność. Te były dostępne na stronach klanowych.
Każdy miał w to wgląd i ciężko się było o to spierać. Byłem też bardzo
aktywnym wojem i bardzo dużo grałem, ludzie mnie znali a ja miałem wielu
przyjaciół. To też na pewno miało znaczenie. Wojny wypowiada się klanom
z którymi ma się jakieś zatargi, ktoś kogoś obraża - jednym słowem mocny
powód. Ja zawsze starałem się szanować ludzi z którymi rozmawiałem, a to
zmieniało postać rzeczy i robiło ze mnie w pewnym sensie bardziej
sojusznika klanu niż jego śmiertelnego wroga. No i na końcu nieskromnie
dodam, że w swoim czasie było może 3-4 wojów na BN z którymi walka
mogłaby się skończyć dla mnie przegraną. To dawało do myślenia
wszystkim, którzy rozważali atak na nas. Poza tym znałem wszystkich
najlepszych wojów, żaden z nich nigdy nie był moim wrogiem.
Decimius - Kiedy ostatecznie
zakończyliście działalność i z jakiego powodu?
Azmodan - Ciężko mi jednoznacznie
odpowiedzieć na to pytanie. Moja aktywność malała, innych w mniejszym
lub większym stopniu też. Weszliśmy nagle, wypierdalając z kopa frontowe
drzwi, odeszliśmy jak starcy - spokojnie, jeden po drugim.
Decimius - Czy organizowaliście
spotkania członków w realu?
Azmodan - Zlotów członków 666 jako
takich nie było, bo z częścią z nich spotykałem się dość regularnie
podczas innych okazji. Nie pamiętam już chronologii, ale pamiętam, że
pierwszym moim zlotem był Malbork. Potem, dzięki chłopakom z WoA była
okazja spotkania na trochę większym zlocie w Tucznie pod Poznaniem.
Pamiętam jak jechaliśmy pociągiem. Kilku z nas za dużo wypiło i
zarzygali przedział, czy przejście. Konduktorzy straszyli nas milicją
ale szybko spierdoliliśmy i tyle nas widzieli. Współczuję osobom, które
musiały po nas sprzątać. Zero kultury. Potem powstała grupa 3M którą
spotykaliśmy się co niedzielę. Czasem wpadali do nas ludzie z Elbląga -
było wesoło.
Decimius - Z kim dzisiaj z
Bractwa666 masz kontakt?
Azmodan - Poza sporadycznym
kontaktem z Lucyferem to w zasadzie z nikim. Ale mam plan coś z tym
zrobić.
Decimius - Czy brałeś udział w jakiś
turniejach Diablo 1?
Azmodan - Turnieje nigdy nie były w
kręgu moich zainteresowań, więc nie brałem w nich udziału. Nie miałem
też potrzeby udowadniać sobie i innym czegokolwiek. Preferowałem ciche
walki z których wyciągałem wnioski. Porażka zawsze uczyła mnie więcej
niż zwycięstwo i tego się trzymałem, zwycięstwo nigdy nie było moim
celem nadrzędnym.
Decimius - Byłeś również członkiem
gildii 3M. W jakich okolicznościach się narodziła?
Azmodan - Nie pamiętam okoliczności,
ale istnieje spora szansa, że grupa 3M powstała podczas jednego z
trójmiejskich spotkań na których pojawiła się ekipa Elbląska. Nie mam
pewności, ale wydaje mi się, że za powstaniem 3M jako takiego stali
RedDevil i Kruger. (wysłałem w tej sprawie pytanie do Krugera, zobaczymy
co on powie, zostawmy pytanie otwartym).
Decimius - Dużo osób do niej
należało?
Azmodan - Z tego co pamiętam było
nas około 10 osób, więc całkiem sporo.
Decimius - Ile zlotów udało się Wam
zorganizować?
Azmodan - Ciężko to nazwać zlotami,
zlot to coś poważnego, kulminacyjnego. Na zlotach ludzie się poznają,
zjeżdżają z całego kraju, a my po prostu co niedziela szliśmy się złoić
do jakiejś knajpy bez zbędnego wnikania w szczegóły. Ekipa na ogół była
ta sama z drobnymi wariacjami. Jeśli czyta to matka Schmeichela - pragnę
uprzedzić - nie, on nie pił, dostawał frytki (; A potem szliśmy na
śmieciowe żarcie i tak te nasze spotkania wyglądały. Raz na jakiś czas
wpadał Elbląg i było pozamiatane.
Decimius - Byłeś też autorem
poradnika dla wojów Cursed Steel. Skąd w ogóle taki pomysł? Czy wówczas
funkcjonowały jakieś inne tego typu instruktarze?
Azmodan - W czasie kiedy zacząłem
odnosić pewne sukcesy i dotarło do mnie, że coś tym wojem jednak umiem
przyszło mi po prostu do głowy, że chcę się tą wiedzą i spostrzeżeniami
podzielić z innymi graczami. Sens stworzenia takiego poradnika był,
ponieważ te spisane wcześniej np. przez Avengera były już nieaktualne.
Ani zestawy przedmiotów, ani chociażby sposób poruszania się podczas
pojedynku nie odpowiadały temu w jaki sposób walczyłem ja i inni
wojownicy w moim czasie. Spisałem więc to, co wiedziałem, najlepiej jak
umiałem na tamten czas i powstał mój poradnik dla woja. Cieszył się
zainteresowaniem, bo dostawałem sporo maili od osób, którym pomógł w
jakimś stopniu. Ciekawym jest to, że po moim poradniku wypłynęło kilka
innych, już dużo bardziej technicznych. Ja opisywałem zjawiska bazując
na moim własnym doświadczeniu, moi następcy już pogrzebali w mechanice
gry i chyba byli po prostu lepszymi wojami, bardziej świadomymi. Ja
miałem instynkt, oni wiedzę. Przy moim poradniku w sferze technicznej
bardzo pomógł mi tan_Gonarro, za co chciałbym mu bardzo podziękować.
Decimius - Jak długo zajęło Ci jego
przygotowanie?
Azmodan - Przygotowanie poradnika to
zapewne kilka miesięcy raczej relaksującej pracy w wolnej chwili,
bardziej żmudne było zebranie doświadczeń umożliwiających przystąpienie
do pracy nad nim - to można liczyć w latach. Później po napisaniu i
publikacji przez jakiś czas jeszcze go aktualizowałem, ale to były
drobiazgi.
Decimius - Z jakim spotkał się
odbiorem ze strony czytelników?
Azmodan - Pamiętam debiut na DD.
Odzew był większy niż się spodziewałem. Dostawałem sporo wiadomości, to
było fajne.
Decimius - Po latach królowania D1
przyszło nowe w postaci D2 i późniejszego dodatku. Przeniosłeś się do
tej krainy?
Azmodan - Byłem od samego początku
nastawiony bardzo sceptycznie od D2. Odbiegało ono stylistyką od D1 do
tego stopnia, że przewidywałem, że grac w nie raczej nie będę. Jestem
typem gracza, któremu gra po pierwsze musi się podobać. Nie jestem w
stanie grać w gry tylko dlatego, że oferują świetną rozgrywkę. Bycie
sequelem D1 to ciężkie wyzwanie. Do tego dochodziło rozgoryczenie
wynikające z czasu oczekiwania na premierę. Męczył mnie cały ten
medialny szum wokół tej gry, co bardziej mnie odpychało od D2 niż
przyciągało. Oczywiście mam Diablo 2 i dodatek LoD, ale nigdy nie było
mnie w stanie wciągnąć na tyle bym chciał grać na BN.
Decimius - Jakie emocje towarzyszyły
graczom D1, gdy zapowiedziano premierę drugiej części?
Azmodan - Wiesz jak to jest, Diablo
1 miało już parę lat. Diablo 2 miało oferować różne krainy, więcej
zadań, rozbudowany system statystyk i umiejętności. Ludzie czekali na
to. Zapowiedź i premiera D2 zakończyła pewna epokę w małym świecie D1.
Sporo klanów się poprzenosiło uszczuplając jeszcze bardziej naszą i tak
małą już społeczność. Ale taka chyba kolej rzeczy. Teraz Diablo 3
zadziałało dokładnie tak samo.
Decimius - Stosunkowo niedawno
wydano D3. Wiem, że masz tam konto. Grywasz regularnie? Czy D3 spełniło
Twoje oczekiwania?
Azmodan - Tak, czekałem na Diablo 3,
ale w pewnym momencie wkurwienie wynikające z niemożności kupienia tej
gry w Polsce spowodowało, że doszedłem do wniosku, że chyba oleję D3.
Gdyby nie znajomi od których dostałem tę grę na urodziny - nie wiem czy
sam bym ją kupił. Do tego jeszcze przed tym, jak ją dostałem widziałem w
sieci wideo na którym jakiś chłopak Barbarzyńcą zadaje obrażenia rzędu
15.000.000. To zapaliło lampkę w mojej głowie na temat przeskalowywania
cyferek w grach i jaki jest w ogóle tego sens. To skłania do refleksji
na temat systemu obrażeń i ogólnie ilościowego przedstawienia cech w
Diablo 1 - był idealny. Niezbyt duże wartości, które łatwo było
przeliczać i łatwo było nimi operować. Lubie ułatwienia, dlatego uważam,
że zamiast tych 15 milionów dmg powinno być max 15 tys, jeśli nie 1500.
No ale ludzie są debilami i dostają erekcji na widok takich długich
cyfr, których nawet przeczytać nie umieją. Mają wtedy poczucie siły,
które chuj wie skąd się bierze. To mi od razu przypomina zabieg
marketingowy w którym powiedzenie, że w jakimś badaniu brało udział
ćwierć miliona ludzi, zamiast 250 tys ma na celu jakby dodać wagi tej
liczbie. To lepiej brzmi, te cyferki też lepiej wyglądają, chociaż nikt
nie widzi sensu stosowania takich ogromnych wartości ze mną na czele.
Czekam aż na umowach o pracę płaca będzie podawana w ułamku miliona, bo
to tez będzie lepiej wyglądać (; Wracając do D3 - gra spełniła w pełni
moje oczekiwania. jest kompletna, jest ładna, dopracowana w każdym (poza
instalacją i patchowaniu) calu. Widać, że jest to produkt skończony i
dociągnięty do końca. Są oczywiście rzeczy, które mi się nie podobają,
ale nie maja one wpływu na ogólny odbiór całości. Nie wiem czemu się
Blizzard tak uczepił tego barbarzyńcy. Wolałbym zwykłego wojaka, albo
może jakiegoś gladiatora. Poza tym - pełne zawodowstwo, tak powinna
wyglądać gra. Od kilku lat myślałem, że formuła hack n slasha się
wyczerpała, że ta surowość była dobra właśnie za czasów D1 a w tej
chwili nadaje się tylko na małe konsole i telefony. Diablo 3 pokazuje
jednak, że przy odpowiednim nakładzie sił i środków można wywrzeć
wrażenie na graczu, które zatrze fakt, że gra on w najzwyklejszego,
banalnego "zaklikaj wszystko" hack n slasha. To mi się w tej grze podoba
najbardziej.
Decimius - Gdybyś miał wskazać trzy
rzeczy, które zaważyły na fenomenie Diablo 1, to co byś wymienił i
dlaczego?
Azmodan - No najważniejszym chyba
był zupełnie nowy system multiplayera. Battle.net zrewolucjonizował
sieciową rozgrywkę - tego nie da się kwestionować. Poza tym sama gra.
Diablo to po prostu klasyk, był nim w momencie premiery, dzisiaj jest
wciąż, niekwestionowany.
Decimius - Tym samym dobiegliśmy do
końca wywiadu. Dzięki za rozmowę i poświęcony czas!
Azmodan - Dziękuję Tobie i
Blessed'owi za danie mi możliwości tej wycieczki w przeszłość.
Przepraszam, jeśli pomieszałem jakieś fakty, ale pamięć niestety bywa
zawodna. Pozdrowienia dla wszystkich moich starych znajomych z Bnetu,
tych o których nie wspomniałem i tych, których ksywy pojawiły się w
tekście. Dzięki Wam to wszystko mogło się wydarzyć, dziękuję!
|