Decimius - Cześć kEMpEs,
sporo czasu minęło od nasz ostatniej pogawędki, za to teraz stajesz
w obliczu licznych pytań.
kEMpEs - Cześć
Decimius - No to zaczynamy. Do pewnego czasu można cię było spotkać w miarę regularnie na BN, od jakiegoś
momentu w ogóle się nie pojawiasz. Co jest tego powodem, odstawiłeś D1 na dobre
czy to po prostu chwilowa przerwa?
kEMpEs
-
Diablo, nie w sensie samej gry, raczej retaila, umarło dla mnie dość dawno - z
momentem zakończenia wojny BD vs KGB a może nawet wcześniej. Już przed wojną,
która była dla nas ostatnią rzeczą do zrobienia na BN, byłem dość nieaktywny,
głównie z powodów osobistych, przez co na pewien czas pożegnałem się nawet z KGB.
Wojna zamknęła pewien rozdział w historii BN i uznałem, podobnie jak wiele
ludzi, że nie ma co tu dalej siedzieć. Stare powiedzenia battle netowe mówi
jednak, że "zawsze wracają" - tak było i ze mną. "Nowy" BN okazał się zupełnie
inny niż "stary" - pozbawiony szacunku, zasad, pełen nowych ludzi, z których
część chciała zrobić karierę na różne dziwne sposoby. Z początku podchodziłem z
dystansem, jednak po zejściu na ten 1 lvl poczułem się jak dawniej i zacząłem
znowu grać. Poznałem nowych ludzi, zacząłem spotykać więcej starych znajomych -
zobaczyłem, że chociaż jest inaczej, to też jest fajnie i wkręciłem się na nowo.
Przez te parę ostatnich lat wydarzyło się sporo dobrego, jak i parę niezbyt
przyjemnych incydentów. Granie wojen i dueli z niektórymi ludźmi, którym trochę
za bardzo zależało na wygranej konsekwentnie zniechęcało do gry, tym bardziej, że
przerzuciłem się na maga, przez co mogłem doświadczyć więcej dziwnych historii,
a ja chciałem pograć sobie for fun, na luzie, bez spięć. Ten czynnik, jak i
ubywający ludzie (znajomi byli ostatnią rzeczą, która sprawiała, że wchodziłem
czasem na kanał) sprawiły, że nie zaglądam na BN. To, że nie gram to nie żadne
postanowienie w stylu "kończę z tym", po prostu zarówno ja (w sensie grania) jak
i BN wypaliliśmy się na dobre. Do tego dochodzi jeszcze oczywiście życie
osobiste chociaż to akurat zawsze udawało mi się dograć.
Decimius
- Kiedy zagrałeś w tę grę po raz pierwszy, jakie miałeś wrażenia? Trafiłeś od
razu na BN, czy może najpierw expiłeś sam na single player?
kEMpEs
-
Zacząłem od demka dodanego do czasopisma "Cyber" pod koniec 96 roku. To były
emocje! Katowaliśmy z kolegami z podstawówki ten jeden level miliard razy
czekając na pełną wersję, stworzyliśmy sobie nawet zeszytową planszówkę opartą o
diablo - lochy kościoła narysowane na kratkach w zeszycie do tego pionek i
kostka - wspaniała rozrywka na wiele nudnych lekcji. Po ukazaniu się w Polsce
pełnej wersji załatwionej od pirata przez 5 pośredników zaczęło się ;].
Doprowadziłem swojego wojownika powyżej 30 lvlu co wydawało mi się nie lada
osiągnięciem. W międzyczasie czytanie w czasopismach plus opowieści znajomego z
angielskiego o możliwościach jakie daje gra po sieci nie dawało spać po nocach.
Wiedziałem jaka będzie pierwsza rzecz, jaką zrobię jak tylko będę miał internet.
Decimius
- Co pamiętasz z pierwszej wizyty na Battle.net, jakich ludzi wówczas poznałeś
jako pierwszych, miałeś tam jakiś znajomych czy zaczynałeś zupełnie od początku?
kEMpEs
-
Niestety na internet musiałem poczekać jeszcze trochę czasu, podczas którego
naczytałem się artykułów w "Resecie" autorstwa Sathorna aka Magika (nie mylić z
Magikiem, który gra teraz) o tym, jaki to battle.net stał się cziterski i
zidiociały, co sprawiło, że na początku wszedłem czitowaną postacią, biegałem po
US West i różnych dziwnych miejscach, zbierałem dreamflange ringi i inne cuda
oraz PKowalem jakichś randomów w publicznych grach co znudziło mi się dość
szybko. Po niedługim czasie postanowiliśmy ze znajomymi ze szkoły założyć klan i
po prostu pograć między sobą, ignorując BN. Tak powstał [GbS] - Garbate Siusiaki
;]. Kolega stawiał serwer a'la Forteca czy Białystok i mieliśmy własny BN.
Mieliśmy kozackie ksywy w stylu Sir-Julas, Lord_Kempes, Kubabuba, beleg i
graliśmy głównie coopy. Po jakimś czasie zaczęliśmy zaglądać również na Euro,
gdzie jak się okazało sporo ludzi grało legit (albo przynajmniej udawali). Ja
zacząłem grać więcej na Euro, chłopaki grali coraz rzadziej. Z ludzi których
poznałem najbardziej zapamiętam Sir-Czarliego z ToD, który był prawdziwym dobrym
wujkiem BN - dał mi sporo fajnych przedmiotów, pomógł expić i wytłumaczył mniej
więcej o co w tym wszystkim chodzi. Pamiętam też ~T_Sosna-EPI~, którego poznałem
grając najpierw coopa z jego synem (niewiele młodszym ode mnie), na którym
zabiły go potwory i zginął mu gdzieś Royal Circlet. Rafal bo taka chyba miał
ksywę wyszedł z gry a po chwili Tsosna wszedł na kanał i zaczął wyzywać mnie na
duela itp, po krótkich wyjaśnieniach kazał mi wejść do gry, gdzie przeskanował
mnie ("to musi być kozak jak ma jakieś skanery" pomyślałem ;]) i przeprosił.
Spędziliśmy kolejnych parę godzin na expowaniu a w przerwie spróbowałem nawet
zagrać z nim duela ;]. Dostałem wiele cennych rad, które przydają się do dziś
("stawaj w rogu, wtedy potwory nie mogą cię otoczyć") jak i kilka mniej cennych
rad, z których śmieję się do dziś ("ja na duelu nie używam teleportu [o phasingu
nikt w tamtych czasach nie marzył - przyp.], wolę chodzić bo oszczędzam na tym
mane"). Inną osobą, która zapadła mi w pamięć był Ramirez z LoG. Wyzwał mnie na
wojenny, ja do końca nie wiedziałem o co chodzi, więc wszedłem do gry. Okazało
się, że LoG to Legion of God i toczą oni odwieczny spór ideologiczny z Gwardią
Szatana. Pech chciał, ze nasz tag GbS był podobny do GS i nie udało mi się go
przekonać, że nie mamy nic wspólnego z szatanami, więc rozegrałem swojego
pierwszego w życiu duela i to od razu wojennego, którego przegrałem dość szybko
aczkolwiek nie bez walki ;]
Decimius
- Byłeś tym szczęśliwcem, który miał już wtedy łącze stałe czy łączyłeś się
poprzez modem?
kEMpEs
-
Owszem, miałem stałe łącze, jednak o publiczne ip, pozwalające mi na zakładanie
gier musiałem walczyć z adminami bardzo długo ;p
Decimius
- Czy jako nowicjusz dałeś się nabrać na standardowy żart w postaci alt+q, czy
może cię to ominęło?
kEMpEs
-
W czasach, kiedy ja byłem nowicjuszem żart z alt+q w nie istniał, a przynajmniej
nie w takim wymiarze jak później. Aczkolwiek będąc "nienowicjuszem" dałem
się
nabrać na /o igpub, na szczęście znalazłem pomocną komendę /help i udało mi się
to szybko wyłączyć ;]
Decimius
- Czy uważasz, że na twój styl gry mieli wpływ jacyś gracze, jeśli
tak to którzy?
kEMpEs
-
Jeżeli chodzi o naukę dueli wojownikiem to do większości rzeczy musiałem
dochodzić sam. Na pewno pomógł mi Azmodan666, parę cennych rad dał Grimgroth czy
Sadist(SR) (chociaż podejrzewam, że to nie jego prawdziwy nick), bardzo dużo
dało granie z MazuRem i KhataNem za czasów SR, na pewno jeszcze więcej
wyciągnąłem później, będąc w KGB grając z wojownikami ze ścisłej czołówki (choć
niekoniecznie uczyli mnie czegokolwiek, sam wyciągałem wnioski obserwując
najlepszych), że wymienię chociażby Gliserala, Daggera, Cassiusa, Tezeusza,
Devila, Ygotha, Bruna, Morgona czy Laance. Pouczające bywały również gry z wojem
Rica, który był bardzo kreatywny i próbował rzeczy, o które nikt inny by się nie
pokusił. Jeśli chodzi o grę na magów to nigdy nie byłem orłem, chociaż od paru
magów słyszałem odmienne opinie (nie wierzcie im - to oni nie potrafili grać na
wojów). Nigdy nie trenowałem za dużo z magami, dużo więcej grałem magiem na
wojów - jeśli miałbym podać źródła inspiracji dla gry woj vs mag - Skunek,
Tezeusz, o1o1o1, Blessed, Devil + zapewne należy tu wymienić Ygoth'a, którego
nie widziałem co prawda w akcji z kapturkiem ale był on w dużej mierze twórcą
techniki gry na maga która została wypracowana przez lata. Jeśli chodzi o grę
wojem na łuczniczki to nie przywiązywałem jakoś nigdy do tego wagi gdyż na
palcach jednej ręki mógłbym policzyć porażki z łuczniczkami grającymi z łukiem.
Dwie inne osoby nie wspomniane powyżej, które zawsze mnie inspirowały do
szukania nowych rozwiązań to tan_Gonarro, który zawsze znał dobrą odpowiedź na
każde pytanie - istna skarbnica wiedzy oraz M0del aka "a próbowałeś wojem z
łukiem na maga?" ;]
Decimius
- Jaką sytuacja związaną z graniem online w D1 zapadła ci najbardziej w
pamięci?
kEMpEs
-
Heh, dużo było takich sytuacji. Zabawy w chowanego w Tristram, wkręcanie ludzi z
alt+q, /o igpub, czy słynne .w <nick> oddawaj moje Maryjas Staff of Dinozaur
"oops wydało się". Spamowanie kanału zawsze dawało dużo radości, a wieczorne
rozmowy były zawsze pouczające. Pewnego razu jedna z takich rozmów prowadziłem z
Domelem=BH= o "wyższości gry na lajty nad czystą stalą", ktory to temat
można oczywiście przyrównać do rozmowy na temat wyższości Świat
Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Tym razem jednak postanowiliśmy
sprawdzić jak sprawa będzie się miała w praktyce. Domelo miał do dyspozycji wszystkie przedmioty z lajtami, ja
zgodziłem się grac duela wyłącznie w "czystej stali" - bez przedmiotów dodających
elementalny damage. Po ciężkiej i wyczerpującej walce wyszedłem zwycięsko 3-1.
Ucho Domela zawsze było na samym szczycie mojej uszowni ;] Ironicznie
oczywiście stałem się cichym zwolennikiem gry na lajty.
Decimius
- Rozpoczynałeś grę od grania wojem, czy może wcześniej eksperymentowałeś z
innymi postaciami?
kEMpEs
-
Zaczynałem od gry magiem, dopiero później przerzuciłem się na wojownika, jednak
dopiero jako wojownik "zaistniałem" na scenie Diablo 1.
Decimius
- Przez długie lata grałeś wojownikiem, później przestawiłeś się na maga,
łukiem raczej grywałeś okazjonalnie. Skąd ta zmiana i czym została spowodowana?
kEMpEs
-
Tzw. zmęczenie materiału. Ile można latać i machać tym mieczem? Wojownik był w
KGB, osiągnął, co osiągnął, początkowo wracając na scenę po długiej przerwie
nadal grałem wojownikiem i będąc kompletnie bez formy udało mi się zająć trzecie
miejsce w dużym turnieju (bodajże Arena) przegrywając raptem 2 czy 3 walki, co
świadczyło bardzo kiepsko o poziomie wojów, co zmniejszało możliwości rozwoju a
ja nie lubię stać w miejscu. Niewiele później doszedłem do wniosku, że przejście
na maga będzie dobrym rozwiązaniem z trzech powodów - do tego podanego wyżej
dochodzi fakt, że nie magiem będę mógł pograć na luzie, nie musząc nikomu nic
udowadniać (a grając wojem ktoś ciągle chciał żebym mu coś udowadniał na co
kompletnie nie miałem ochoty ;p). Po trzecie, będąc w KGB grywałem magiem, byłem
nawet (jak się dowiedziałem dużo później) członkiem nieformalnej
wewnątrz klanowej organizacji IBN (nie do końca formalna nazwa), która została
później przekształcona w FaK przy współpracy z IB. Obie te organizacje miały na
celu rozłożenie gry magiem na czynniki pierwsze - od znalezienia schematu
działania phasinga, czy zasady zadawania przez FB podwójnych obrażeń (które tak
naprawdę są naturalnymi obrażeniami) aż po odkrycie skomplikowanych (bądź
trudnych do zauważenia) zagrań jak CNPR czy synchra. Mimo rozpadu Paktu KGB&IB
ciągnęliśmy swoje badania, przez co cały czas miałem ochotę spróbować swoich sił
jako mag. Warto nadmienić, że mimo, iż wiele spośród naszych odkryć do dziś nie
zostało ujawnionych (co nie znaczy, że nikt nie mógł znaleźć tych samych
rozwiązań niezależnie) to niewątpliwie miały one ogromny wpływ na rozwój gry
magiem i dominacje kilku graczy, którzy opanowali te skomplikowane zagrania do
perfekcji. Co do łuczniczki, zawsze chciałem spróbować wyciągnąć z tej
potencjalnie najsilniejszej postaci coś więcej, gdyż do tej pory ludziom nie
udało się wyciągnąć zbyt wiele ;p. Zabrakło jednak czasu i zapału.
Decimius
- Od samego początku miałeś ksywę kEMpEs, czy może zaczynałeś od innej. Skąd w
ogóle pomysł na ten nickname i dlaczego litery są ułożone w taki a nie inny
sposób?
kEMpEs
-
Sama ksywa "kEMpEs" pochodziła z RL, opisywałem kiedyś jej dokładniejszą
historię na forum ś.p. realmu i DD - w skrócie - byłem na obozie żeglarskim, na
który zabraliśmy z kolegą nazrywanej na działce samosieji (marihuana, która sama
się zasiała - pewnie ktoś miał uprawę w okolicy i się "rozsiała"). Nieszczęśliwy
zbieg wypadków, którego nie chce mi się opisywać spowodował, że kierownik obozu
znalazł u mnie cały pakiet, a było tego dość sporo - na oko z 50g. Cała sprawa
na szczęście została załatwiona dość polubownie aczkolwiek cała kadra, ze
względu na rozmiar znaleziska nazywała mnie dilerem. Diler chłopaków z Pabianic,
którzy byli na tym obozie miał ksywę Kempes, tak też zaczęli mówić i na mnie.
Ksywa w RL nie przetrwała zbyt długo ale zakładając net i maile niewiele po
całej sytuacji postanowiłem używać jej w internecie. Co do pisowni, to na
początku było "Kempes", później "Lord_Kempes", która skurczyła się ponownie do
"Kempes". Po jakimś czasie stwierdziłem, że duże "K" na początku jakoś słabo
wygląda, więc w SR byłem już kempesem przez małe "k" a po jakimś czasie, również
ze względów estetycznych pozmieniałem wielkość znaków do "kEMpEs". Nie ma w tym
żadnych ukrytych przesłań, wbrew temu co słyszałem (Schism, grający wcześniej
jako Emsey miał być rzekomo moim fastem gdyż jego ksywa miała być dużymi
literami z mojej czy jakoś tak). Do dziś trudno znaleźć wiele niusów, w których
moja ksywa została napisana poprawnie ;/
Decimius
- Gdyby na D1 nie było lagów, to która z postaci miałaby twoim zdaniem
największą siłę rażenia?
kEMpEs
-
O tyle, o ile lag ma istotny (wręcz zbawienny - wyobraź sobie duel woj vs woj
bez laga) wpływ na grę, o tyle nie wpływa on absolutnie na balans postaci.
Zresztą, ciężko mówić o balansie, jeżeli wojownik nie może sobie dać rady z
magiem mimo, iż magom zabrania się używania połowy przedmiotów, połowy czarów,
wykorzystywania bugów i czego tam jeszcze. Jak już wspomniałem, uważam
natomiast, iż łuczniczka mogłaby być najsilniejszą postacią gdyby ktoś był w
stanie opanować ją do perfekcji - wymagałoby to opanowania gry wojownikiem jak i
magiem.
Decimius
- Po historii z GbS trafiasz do Storm Riders i tam zagrzałeś miejsca
przez jakiś czas...
kEMpEs
-
Do SR trafiłem za sprawą Sadista, z którym pograłem trochę dueli/fd, po czym
zgłosił się do mnie Bruno (szef/założyciel SR oraz legendarny mag BD, w swoim
czasie prawdopodobnie najlepszy mag na bn) i zaproponował członkowstwo. Ja byłem
wtedy w gruncie rzeczy jeszcze noobem, mój woj miał 36 lvl ale już na pierwszym
turnieju udowodniłem, że co najmniej "mam potencjał" po serii zwycięstw
"drabinkowych" pokonując w finale faworyta - Sadista. Czas w klanie
wspominam
bardzo miło, ze szczególnym akcentem na MazuRa, KhataNa, Duska i oczywiście
Bruna (bez którego być może nie dostałbym się do KGB). SR pomogło mi się
rozwinąć, miałem wielu sparingpartnerów i okazji do treningu, mimo iż całą
technikę grania musiałem w gruncie rzeczy wypracować sobie sam. Jak skończyła
się moja przygoda z nimi? Szczerze mówiąc nie pamiętam ale chyba nie nastąpiło
to w miłych okolicznościach, tak czy siak raczej niezbyt mnie to ruszało - do SR
dołączyło paru idiotów, których nie warto nawet wymieniać, co zepsuło klimat,
poza tym SR szykowało się do przejścia na scenę d2, na co ja nie miałem ochoty.
Decimius
- W trzecim z kolei klanie - Killers from Gate of Blood
- byłeś najdłużej i z tym miejscem chyba masz najwięcej wspomnień,
prawda?
kEMpEs
-
Po pobycie w SR, czułem się (niekoniecznie słusznie ;p) wystarczająco dobry,
żeby nie marnować czasu w średnich klanach nie dających mi szans na rozwój,
mierzyłem więc wysoko - KGB albo BD. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku,
że w KGB lepszy klimat, ekipa, poziom, no i dużo trudniej się dostać ("jedyny
sposób aby się do nas dostać to czekać aż sami wysuniemy taką propozycję" ;]).
Dzięki ciężkiej pracy na arenie i nie tylko (bicie clvl), odrobinie szczęścia i
znajomości w końcu się udało - stałem się agentem. Nie żałowałem ani przez
chwilę. Początkowo musiałem się trochę wykazać ale dosyć szybko zdobyłem uznanie
i zostałem wtajemniczony w wiele spraw o których część ekipy nie wiedziała.
Trzeba bowiem przyznać, iż nasz tag nie brał się z niczego - kontrolowaliśmy bn
nie tylko militarnie, używając różnych środków, 100% undercover - nawet mając
tajne forum dyskusyjne na realmie mieliśmy jeszcze bardziej tajne księgi
dyskusyjne, tajne strony, stały monitoring fastów jak, swoje wtyki tu i ówdzie i
inne takie - musiałbym zginąć gdybym powiedział więcej ;). Za to mimo
komunistycznej otoczki, hierarchia klanowa była raczej demokratyczna. Był
oczywiście Rico, big G, pan i władca, który jako założyciel mógł podejmować
wszystkie decyzje, jednak praktycznie nigdy tego nie robił, większość decyzji
podejmowanych była demokratycznie przez głosowania, najczęściej rozstrzygane
jednogłośnie - mieliśmy bardzo zgraną ekipę i na tym opieraliśmy swoją siłę.
Mimo, iż wysunięta przez nas propozycja nie była tak naprawdę jedynym sposobem
na dostanie się do nas to system rekrutacji mieliśmy bardzo restrykcyjny -
liberum veto - kandydata zgłaszał jeden z członków a następnie głosowaliśmy
wszyscy - jeden wyraźny (niekoniecznie uzasadniony, pozdro Glis ;f) sprzeciw i
kandydat odrzucony. Wychodziliśmy z założenia, że z każdego można zrobić
zajebistego gracza ale nawet z najlepszego gracza nie zrobisz zajebistego
człowieka (no to teraz już wiecie panowie z serii "pojechałem 3-0 skuna na fd"
;]). Teoretycznie mieliśmy jakieś funkcje klanowe ale praktycznie wszyscy mieli
wszystko w dupie ;p. Co do sukcesów to wygraliśmy wszystkie wojny, które
graliśmy za moich czasów, odpłacając się zarówno DM jak i BD za wcześniejsze
porażki. Powstało nawet zjawisko nazwane "klątwą KGB" - każdy klan, z którym
wygrywaliśmy wojnę rozpadał się albo znikał ze sceny. Wygraliśmy tez chyba
wszystkie turnieje między klanowe, przy czym w indywidualnych zawsze zajmowaliśmy
większość miejsc na podium. Wygraliśmy też turniej klanów, o ile mnie pamięć nie
myli, jedyne takie wydarzenie w historii bn. Po ostatniej wygranej wojnie z BD,
odeszliśmy z bn. Jak rzekł Dony "nie zostało nam bowiem nic więcej do
zrobienia". KGB będę pamiętał do końca życia, nawet obecnie grając w pokera,
online używam ID "kEMpEsKGB" ;]. Panowie jeśli to kiedyś będziecie czytać...
ech, co będę pierdolił, wy wiecie, dzięki!
Decimius
- Po dłuższym czasie od momentu kiedy KGB przestało być aktywne,
dołączyłeś w szeregi klanu Epicentrum, gdzie stałeś się także jednym
z jego masterów. Co powiesz o tym etapie życia na BN?
kEMpEs
-
Przed wstąpieniem do EPI zdarzało mi się doradzać trochę Blessowi w sprawach
polityki klanowej jak i trenować z nim sporo. Jakiś czas później EPI
potrzebowało militarnego wsparcia a jako ruscy KGBcy na pytanie "pomożecie?"
odpowiedzieliśmy razem z Donym "pomożemy". Pobyt w Epicentrum wspominam bardzo
miło mimo, iż uważam, że ludzie byli trochę mało zgrani. Rozegraliśmy parę
wojen, o których można poczytać na łamach diablo1.pl, co zwalnia mnie z
obowiązku opisywania szczegółów ;]. Część z nich graliśmy moim przewodnictwem,
gdzie przez jakiś czas byłem jednym z masterów, niezbyt z ochoty, bardziej z
przymusu - Bless miał mało czasu a ja byłem chyba jedyną osobą w klanie mającą
na tyle doświadczenia/obycia/szacunku na scenie, że mogłem go zastąpić. Nie
wyszło mi to na dobre gdyż wiele konfliktów i dziwnych sytuacji zniechęciło mnie
na dobre do gry. Pałeczkę przejął po mnie Rasta, który miał parcie do władzy
jednak niezbyt udało mu się to ogarnąć co doprowadziło w końcu do rozpadu klanu.
Muszę przy tym zaznaczyć, że nie była to jego wina, po prostu
byliśmy zbyt słabo zgrani do przetrwania takiego okresu próby. Tak
czy srak pobyt wspominam bardzo fajnie i żałuje, że wyszło jak
wyszło ale było to nieuniknione ;p
Decimius
- Każdy z klanowiczy EPI po zamknięciu klanu miał zdjąć tag. Niedługo po
narodzinach klanu Asylum, wstąpiłeś do nich. Jest to jeden z bardziej
klimatycznych klanów ostatnich lat ale rozegrał stosunkowo mało. Co zatem było
powodem przyłączenia się do nich?
kEMpEs
-
Inicjatywa wyszła z ich strony jeszcze pod koniec mojego pobytu w Epicentrum
kiedy chłopaki odeszli od nas, czego zresztą żałuję. Początkowo odmówiłem - nie
miałem ochoty ani możliwości odchodzić z EPI. Stało się jednak jak się stało a
ja myślałem, że będę częściej zaglądał na POL-1. Miałem parę opcji, wybrałem
Asylum. Czemu? Po pierwsze ekipa, po drugie ekipa, po trzecie ekipa. Plus to, że
wiedzieli, że absolutnie nie stać mnie na regularna obecność na kanale czy
wzmożony udział w życiu klanowym a mimo wszystko mnie zaprosili. Klan zrobiony
jest z pomysłem i z klimatem, juz z nazwy - Asylum - przytułek dla
odszczepieńcow. Ja zawsze czułem, że mam nie do końca równo pod kopułą więc pasowało jak ulał.
Rozegraliśmy stosunkowo mało... No cóż, na dzisiejszym bn
"może nawet jest i z kim, ale nie ma o czym". Szkoda, bo poza spoko ekipą,
militarnie jesteśmy mocni i zapewne bylibyśmy klanem bardzo liczącym się na
scenie gdyby takowa jeszcze istniała.
Decimius
- Jakie wizje przyszłości, czy można jeszcze coś planować na D1?
kEMpEs
-
Niestety, nie ;p. Chciałbym powiedzieć tutaj coś ciekawszego ale teraz to już
dużo za późno ;/. Przepraszam, za mój pesymizm, ale jestem realistą. Chciałem za
to zauważyć jeden fajny fakt - obecnie nowi gracze są mile widziani na kanale,
co wcześniej nigdy nie miało miejsca. Zatem drogi nowy graczu (szczerze wątpię,
że ktokolwiek inny może to kiedykolwiek przeczytać) wchodź na bn,
bądź miły i licz na to samo w rewanżu a jak nie to powiedz, że maja
wpierdol ode mnie na najbliższym zlocie ;)
Decimius
- Która z wojen w jakich brałeś udział była najbardziej emocjonująca
i warto ją wspominać ze względu na różne wydarzenia, jakie miały
wtedy miejsce?
kEMpEs
-
Szczerze... Wojnom zawsze towarzyszyły wałki, a ich autorzy juz dawno odeszli z
BN... De mortuis nihil nisi bene ;]
Decimius
- Duel zwykły a wojenny, jest jakaś różnica? Teraz emocje znacznie opadły ale
kiedyś było to pewnie duże wydarzenie. Jak uważasz?
kEMpEs
-
Oczywiście, ze różnica jest ogromna. Wojenne były wydarzeniem zarówno na
"starym" jak i "nowym" bn, chociaż może rzeczywiście dawniej emocje były
większe. Jednak warto zwrócić uwagę, że dawniej duele, szczególnie te mierzące
czołowych graczy, również budziły większe emocje mimo, iż były chlebem
codziennym. Dawniej ciężko było znaleźć ludzi z descami w stylu "gram tylko fd",
co później stało się zdecydowanie zbyt popularne. Dziś niemal nikt nie gra o
uszy, umarł duch walki i współzawodnictwa - nic dziwnego, ze na POL-1 zagląda
tak mało osób.
Decimius
- Masz znaczny staż na BN, jakie twoim zdaniem były najlepsze lata dla tej gry
i kiedy ten okres się zakończył?
kEMpEs
- Osobiście postawiłbym na lata 2001-2004. We wcześniejszym okresie
grało zbyt
dużo ludzi, co powodowało chaos organizacyjny zarówno jeśli chodzi o klany jak i
wojny/turnieje, przynajmniej ja odnosiłem takie wrażenie, być może mylne. Jednak
po roku 2001 serwisy informacyjne jak DiabloDay, Klanówka czy nieco później
Strefa Walki wzięły się do roboty, co przyniosło niezłe efekty. Ilość graczy
zmniejszyła się na tyle, ze klanom było łatwiej się organizować,
pozostawała
jednak na tyle duża, iż zawsze było z kim pograć i komu wypowiedzieć wojnę ;).
Wyklarowały się tez ("mniej więcej" ;p) ogólnoBNowe zasady wojenne, co było
szczególnie istotne w kwestii używania duplikatow, która to kwestia
doprowadzała niegdyś do setek sporów. W latach 01-04 odbyło się też
najwięcej wojen które zapisały się w kartach historii. Dla mnie
osobiście rok 2004 był zakończeniem złotego okresu Diablo i po
części śmierci tej gry. Opuszczenie sceny przez KGB
oraz BD po zakończonej wojnie "o hegemonię" było dla wielu ludzi tym momentem, w
którym można sobie dać spokój - po odejściu najlepszych stanie się najlepszym
niewiele znaczy.
Decimius
- Uważasz wydarzenie Dnia Pol-1 za godne uwagi, dobry pomysł czy może zupełnie
niepotrzebny?
kEMpEs
-
Pomysł świetny, wykonanie super, szczególnie w tym roku - turnieje i konkursy z
nagrodami rzeczowymi to coś, czego nigdy wcześniej nie było, a co mogło rozwinąć
tą scenę. Jest jednak jedno małe ale... Teraz jest już na to wszystko dużo za
późno...
Decimius
- Grałeś trochę w jakieś modyfikacje do D1? Które byś wyróżnił i dlaczego?
kEMpEs
-
Z poważniej zrobionych modów grałem w Rebirtha, Przebudzenie i Middle Earth'a.
Szczerze mówiąc, żaden nie przypadł mi specjalnie do gustu - pierwsze dwa są
kompletnie niezbalansowane - dużo gorzej od oryginalnego Diablo 1, o co naprawdę
trudno. ME miał za to fajny klimat mimo braku rzucających się w oko zmian
wizualnych, przedmioty zostały przyzwoicie zbalansowane, jednak mod nie cieszył
się zbyt wielka popularnością. Granie w Diablo samemu nudzi się dość szybko, nie
pograłem wiec zbyt długo. Jeżeli jednak miałbym wybrać najlepszego moda to
postawiłbym na ME.
Decimius
- A co z drugą odsłoną Diablo i dodatkiem Lord of Destruction?
kEMpEs
-
Mieliśmy z chłopakami z KGB plan rozszerzenia/przeniesienia naszej działalności
na scenę d2x, myśleliśmy głównie o graniu Team vs Team. Każdy wybrał postać,
którą budował typowo pod TvT, mieliśmy wspólne konta do mefowania itp. Ja grałem
barbarzyńcą, nabiłem ~95 clvl w jakieś 2 tygodnie, pomysł podupadł, ja pograłem
trochę BvB... znudziło mi się dość szybko. Sequel Diablo jest przekolorowany,
nie ma klimatu, skill jest mało istotny - lepsze przedmioty wygrywają w
większości przypadków, postaci są strasznie słabo zbalansowane, tony
krzykaczy/gówniarzy na kanale i w grach, mógłbym wymieniać wady godzinami. To
nie dla mnie.
Decimius
- Sądzisz, że pojawisz się w krainie D3? Jakie są twoje oczekiwania względem
tego projektu?
kEMpEs
-
Jeszcze rok, dwa temu pewnie powiedziałbym, że tak i mógłbym rozwinąć się na ten
temat, jednak teraz... mam to w dupie ;p. "To se ne wrati" jak mawiają czesi - na
Diablo 1 było fajnie ale D3 nie będzie w stanie przywrócić tego klimatu. Ja
jestem już starszy, co nie oznacza, że nie lubię w coś pograć ale jestem w
stanie marnować dużej ilości czasu na coś z czego nie jestem w stanie czerpać
profitu - dlatego obecnie gram w pokera.
Decimius
- Czy masz kontakt z ludźmi poznanymi na BN, czy raczej wasze drogi się
rozeszły?
kEMpEs
- Oczywiście, że mam, jednak juz nie tak bliski jak kiedyś. Większość ludzi, z
którymi mam jeszcze jakiś bliższy kontakt to mimo wszystko ci, których poznałem
w RL.
Decimius
- Dużo z tych znajomości przeniosłeś do RLu?
kEMpEs
- Dużo więcej niż mogłem się spodziewać zaczynając w to grac ;]. Naturalnie
najwięcej realowych znajomości zawarłem na zlotach, cześć jednak w
dość
spontanicznych okolicznościach. Z Duskiem np. ustawiliśmy się kiedyś na imprezę
i przez ładnych parę lat widywaliśmy się na imprezach drum'n'bassowych równie
spontanicznie. U Gale z kolei nocowaliśmy kiedyś z kumplami - wybraliśmy się na
imprezę do Sopotu, że tak powiem "w ciemno". Ja z kolei nocowałem np.
Donego. SmokPablo organizował co jakiś czas "spotkania", które ciężko
nazwać
zlotami, mimo, iż spotykaliśmy się głownie w grupie ludzi z POL-1. Tak, dużo
znajomości przeniosłem do RL. Nie spróbuję nawet wymienić wszystkich,
których poznałem w RL ale myślę, że było to ponad 50 osób.
Decimius
- Zloty graczy to nieodłączny element naszej społeczności. Poleciłbyś te imprezy tym, którzy dopiero mają się zamiar wybrać?
kEMpEs
-
Jak najbardziej. Zloty to miejsce, gdzie można poznać ludzi, których nigdy w
życiu by się nie poznało. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia - ludzie ze skrajnie
rożnych kultur, miast... Każdy z trochę innej beczki a mimo wszystko przy piwku
(i takich tam ;]) wszyscy potrafiliśmy znaleźć jakiś wspólny język. Mimo
licznych sporów w sieci, mało z nich przenosiło się do RL, młodsi uczestnicy
byli zawsze mile widziani i pod dobra opieka. Zupełnie inaczej niż na kanale.
Chcecie wiedzieć więcej? Wpadajcie na zloty, będą się odbywać jeszcze długo po
wyblaknięciu ostatniej okładki Diabła.
Decimius
- Jak oceniasz działalność serwisu Epicentrum Diablo i jak wypada on na tle
innych stron o tej tematyce?
kEMpEs
-
Świetnie. Odwalacie naprawdę kawał dobrej roboty. Mam SinWara, ulepszone DiabloDay z
elementami humoru i dystansu znanego z Klanówki, w dobrej oprawie. Szkoda tylko,
że niedługo możecie nie mieć dla kogo prowadzić tego serwisu... Tak to jest, coś
się kończy, coś się zaczyna, może Diablo 3 coś zmieni?
Decimius
- Kiedy nie grasz w D1, to w jakich innych grach uczestniczysz jeszcze?
kEMpEs
-
Poza diablo, wciągnąłem się swego czasu w Counter-Strike'a, w którego grałem z
1,5 roku z całkiem przyzwoitymi rezultatami - byłem w paru liczących się klanach
i grałem na względnie wysokim poziomie. Ponad rok temu zacząłem grać w
StarCrafta, którego polecam jako najbardziej skillową grę komputerową
wszechczasów, na którą trzeba niestety poświęcić dużo czasu. Założyliśmy klan
tWA) wspólnie ze znajomymi, z których kliku grało kiedyś poważniej
(reprezentanci polski, drużynowe mistrzostwo polski), aczkolwiek nie
podchodziliśmy do tego zbyt poważnie i nie osiągnęliśmy zbyt dużo, jednak na SC
poziom jest ogromnie wysoki, zainteresowanie jeszcze większe - BroodWar POL-7 w
środku dnia to nic nadzwyczajnego, mimo to, żaden gracz z poza Korei nie jest w
stanie nawiązać równorzędnej walki z przeciętnym skośnookim profesjonalista.
StarCraft jest w Korei sportem narodowym, rozgrywki ligowe teamów jak i turnieje
indywidualne są transmitowane w kilku stacjach telewizyjnych a gracze podpisują
kontrakty opiewające na setki tysięcy dolarów rocznie trenując po 13 godzin
dziennie. Obecnie odstawiłem StarCrafta na rzecz wspomnianego wcześniej pokera.
Gram zarówno po sieci jak i live, jednak w grach live czuję się dużo mocniejszy.
Przyjemne z pożytecznym - gram w grę którą lubię, która wymaga myślenia,
psychologii, intuicji, wyczucia i jednocześnie jestem w stanie zarobić na tym
parę złotych. Polecam wszystkim, gdyż boom na pokera, który rozpoczął
się w
stanach parę lat temu, zawadzając m.in. kraje skandynawskie do nas dopiero
dochodzi. Za 2-3 lata będzie można robić na tym naprawdę duże pieniądze i wcale
nie trzeba będzie w tym celu należeć do ścisłej czołówki.
Decimius
- Jak sądzisz, co powoduje, że gracze, który odstawili D1 na półkę dawno temu
nadal co jakiś czas wracają na pol-1?
kEMpEs
-
Może sentyment kropla ciekawości i las starych przyjaźni. Myślę, że obecnie
"tylko" tyle ;]
Decimius - Dzięki serdeczne za wywiad. Wszystkiego dobrego na przyszłość!
kEMpEs
- Dzięki, nawzajem! Pozdrawiam wszystkich, dzięki którym spędziłem mile
chwile klikając w te kościotrupy ;). Zbyt dużo Was, żeby wymieniać, Wy wiecie o
kogo chodzi! ;]
|