Data publikacji:
3 sierpień 2009
Redaktor:
 Decimius
Rozmówca:
kEMpEs(A)
 



Decimius - Cześć kEMpEs, sporo czasu minęło od nasz ostatniej pogawędki, za to teraz stajesz w obliczu licznych pytań.

kEMpEs - Cześć

Decimius - No to zaczynamy. Do pewnego czasu można cię było spotkać w miarę regularnie na BN, od jakiegoś momentu w ogóle się nie pojawiasz. Co jest tego powodem, odstawiłeś D1 na dobre czy to po prostu chwilowa przerwa?

kEMpEs - Diablo, nie w sensie samej gry, raczej retaila, umarło dla mnie dość dawno - z momentem zakończenia wojny BD vs KGB a może nawet wcześniej. Już przed wojną, która była dla nas ostatnią rzeczą do zrobienia na BN, byłem dość nieaktywny, głównie z powodów osobistych, przez co na pewien czas pożegnałem się nawet z KGB. Wojna zamknęła pewien rozdział w historii BN i uznałem, podobnie jak wiele ludzi, że nie ma co tu dalej siedzieć. Stare powiedzenia battle netowe mówi jednak, że "zawsze wracają" - tak było i ze mną. "Nowy" BN okazał się zupełnie inny niż "stary" - pozbawiony szacunku, zasad, pełen nowych ludzi, z których część chciała zrobić karierę na różne dziwne sposoby. Z początku podchodziłem z dystansem, jednak po zejściu na ten 1 lvl poczułem się jak dawniej i zacząłem znowu grać. Poznałem nowych ludzi, zacząłem spotykać więcej starych znajomych - zobaczyłem, że chociaż jest inaczej, to też jest fajnie i wkręciłem się na nowo. Przez te parę ostatnich lat wydarzyło się sporo dobrego, jak i parę niezbyt przyjemnych incydentów. Granie wojen i dueli z niektórymi ludźmi, którym trochę za bardzo zależało na wygranej konsekwentnie zniechęcało do gry, tym bardziej, że przerzuciłem się na maga, przez co mogłem doświadczyć więcej dziwnych historii, a ja chciałem pograć sobie for fun, na luzie, bez spięć. Ten czynnik, jak i ubywający ludzie (znajomi byli ostatnią rzeczą, która sprawiała, że wchodziłem czasem na kanał) sprawiły, że nie zaglądam na BN. To, że nie gram to nie żadne postanowienie w stylu "kończę z tym", po prostu zarówno ja (w sensie grania) jak i BN wypaliliśmy się na dobre. Do tego dochodzi jeszcze oczywiście życie osobiste chociaż to akurat zawsze udawało mi się dograć.

Decimius - Kiedy zagrałeś w tę grę po raz pierwszy, jakie miałeś wrażenia? Trafiłeś od razu na BN, czy może najpierw expiłeś sam na single player?

kEMpEs - Zacząłem od demka dodanego do czasopisma "Cyber" pod koniec 96 roku. To były emocje! Katowaliśmy z kolegami z podstawówki ten jeden level miliard razy czekając na pełną wersję, stworzyliśmy sobie nawet zeszytową planszówkę opartą o diablo - lochy kościoła narysowane na kratkach w zeszycie do tego pionek i kostka - wspaniała rozrywka na wiele nudnych lekcji. Po ukazaniu się w Polsce pełnej wersji załatwionej od pirata przez 5 pośredników zaczęło się ;]. Doprowadziłem swojego wojownika powyżej 30 lvlu co wydawało mi się nie lada osiągnięciem. W międzyczasie czytanie w czasopismach plus opowieści znajomego z angielskiego o możliwościach jakie daje gra po sieci nie dawało spać po nocach. Wiedziałem jaka będzie pierwsza rzecz, jaką zrobię jak tylko będę miał internet.

Decimius -  Co pamiętasz z pierwszej wizyty na Battle.net, jakich ludzi wówczas poznałeś jako pierwszych, miałeś tam jakiś znajomych czy zaczynałeś zupełnie od początku?

kEMpEs - Niestety na internet musiałem poczekać jeszcze trochę czasu, podczas którego naczytałem się artykułów w "Resecie" autorstwa Sathorna aka Magika (nie mylić z Magikiem, który gra teraz) o tym, jaki to battle.net stał się cziterski i zidiociały, co sprawiło, że na początku wszedłem czitowaną postacią, biegałem po US West i różnych dziwnych miejscach, zbierałem dreamflange ringi i inne cuda oraz PKowalem jakichś randomów w publicznych grach co znudziło mi się dość szybko. Po niedługim czasie postanowiliśmy ze znajomymi ze szkoły założyć klan i po prostu pograć między sobą, ignorując BN. Tak powstał [GbS] - Garbate Siusiaki ;]. Kolega stawiał serwer a'la Forteca czy Białystok i mieliśmy własny BN. Mieliśmy kozackie ksywy w stylu Sir-Julas, Lord_Kempes, Kubabuba, beleg i graliśmy głównie coopy. Po jakimś czasie zaczęliśmy zaglądać również na Euro, gdzie jak się okazało sporo ludzi grało legit (albo przynajmniej udawali). Ja zacząłem grać więcej na Euro, chłopaki grali coraz rzadziej. Z ludzi których poznałem najbardziej zapamiętam Sir-Czarliego z ToD, który był prawdziwym dobrym wujkiem BN - dał mi sporo fajnych przedmiotów, pomógł expić i wytłumaczył mniej więcej o co w tym wszystkim chodzi. Pamiętam też ~T_Sosna-EPI~, którego poznałem grając najpierw coopa z jego synem (niewiele młodszym ode mnie), na którym zabiły go potwory i zginął mu gdzieś Royal Circlet. Rafal bo taka chyba miał ksywę wyszedł z gry a po chwili Tsosna wszedł na kanał i zaczął wyzywać mnie na duela itp, po krótkich wyjaśnieniach kazał mi wejść do gry, gdzie przeskanował mnie ("to musi być kozak jak ma jakieś skanery" pomyślałem ;]) i przeprosił. Spędziliśmy kolejnych parę godzin na expowaniu a w przerwie spróbowałem nawet zagrać z nim duela ;]. Dostałem wiele cennych rad, które przydają się do dziś ("stawaj w rogu, wtedy potwory nie mogą cię otoczyć") jak i kilka mniej cennych rad, z których śmieję się do dziś ("ja na duelu nie używam teleportu [o phasingu nikt w tamtych czasach nie marzył - przyp.], wolę chodzić bo oszczędzam na tym mane"). Inną osobą, która zapadła mi w pamięć był Ramirez z LoG. Wyzwał mnie na wojenny, ja do końca nie wiedziałem o co chodzi, więc wszedłem do gry. Okazało się, że LoG to Legion of God i toczą oni odwieczny spór ideologiczny z Gwardią Szatana. Pech chciał, ze nasz tag GbS był podobny do GS i nie udało mi się go przekonać, że nie mamy nic wspólnego z szatanami, więc rozegrałem swojego pierwszego w życiu duela i to od razu wojennego, którego przegrałem dość szybko aczkolwiek nie bez walki ;]

Decimius - Byłeś tym szczęśliwcem, który miał już wtedy łącze stałe czy łączyłeś się poprzez modem?

kEMpEs - Owszem, miałem stałe łącze, jednak o publiczne ip, pozwalające mi na zakładanie gier musiałem walczyć z adminami bardzo długo ;p

Decimius - Czy jako nowicjusz dałeś się nabrać na standardowy żart w postaci alt+q, czy może cię to ominęło?

kEMpEs - W czasach, kiedy ja byłem nowicjuszem żart z alt+q w nie istniał, a przynajmniej nie w takim wymiarze jak później. Aczkolwiek będąc "nienowicjuszem" dałem się nabrać na /o igpub, na szczęście znalazłem pomocną komendę /help i udało mi się to szybko wyłączyć ;]

Decimius - Czy uważasz, że na twój styl gry mieli wpływ jacyś gracze, jeśli tak to którzy?

kEMpEs - Jeżeli chodzi o naukę dueli wojownikiem to do większości rzeczy musiałem dochodzić sam. Na pewno pomógł mi Azmodan666, parę cennych rad dał Grimgroth czy Sadist(SR) (chociaż podejrzewam, że to nie jego prawdziwy nick), bardzo dużo dało granie z MazuRem i KhataNem za czasów SR, na pewno jeszcze więcej wyciągnąłem później, będąc w KGB grając z wojownikami ze ścisłej czołówki (choć niekoniecznie uczyli mnie czegokolwiek, sam wyciągałem wnioski obserwując najlepszych), że wymienię chociażby Gliserala, Daggera, Cassiusa, Tezeusza, Devila, Ygotha, Bruna, Morgona czy Laance. Pouczające bywały również gry z wojem Rica, który był bardzo kreatywny i próbował rzeczy, o które nikt inny by się nie pokusił. Jeśli chodzi o grę na magów to nigdy nie byłem orłem, chociaż od paru magów słyszałem odmienne opinie (nie wierzcie im - to oni nie potrafili grać na wojów). Nigdy nie trenowałem za dużo z magami, dużo więcej grałem magiem na wojów - jeśli miałbym podać źródła inspiracji dla gry woj vs mag - Skunek, Tezeusz, o1o1o1, Blessed, Devil + zapewne należy tu wymienić Ygoth'a, którego nie widziałem co prawda w akcji z kapturkiem ale był on w dużej mierze twórcą techniki gry na maga która została wypracowana przez lata. Jeśli chodzi o grę wojem na łuczniczki to nie przywiązywałem jakoś nigdy do tego wagi gdyż na palcach jednej ręki mógłbym policzyć porażki z łuczniczkami grającymi z łukiem. Dwie inne osoby nie wspomniane powyżej, które zawsze mnie inspirowały do szukania nowych rozwiązań to tan_Gonarro, który zawsze znał dobrą odpowiedź na każde pytanie - istna skarbnica wiedzy oraz M0del aka "a próbowałeś wojem z łukiem na maga?" ;]

Decimius - Jaką sytuacja związaną z graniem online w D1 zapadła ci najbardziej w pamięci?

kEMpEs - Heh, dużo było takich sytuacji. Zabawy w chowanego w Tristram, wkręcanie ludzi z alt+q, /o igpub, czy słynne .w <nick> oddawaj moje Maryjas Staff of Dinozaur "oops wydało się". Spamowanie kanału zawsze dawało dużo radości, a wieczorne rozmowy były zawsze pouczające. Pewnego razu jedna z takich rozmów prowadziłem z Domelem=BH= o "wyższości gry na lajty nad czystą stalą", ktory to temat można oczywiście przyrównać do rozmowy na temat wyższości Świat Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Tym razem jednak postanowiliśmy sprawdzić jak sprawa będzie się miała w praktyce. Domelo miał do dyspozycji wszystkie przedmioty z lajtami, ja zgodziłem się grac duela wyłącznie w "czystej stali" - bez przedmiotów dodających elementalny damage. Po ciężkiej i wyczerpującej walce wyszedłem zwycięsko 3-1. Ucho Domela zawsze było na samym szczycie mojej uszowni ;] Ironicznie oczywiście stałem się cichym zwolennikiem gry na lajty.

Decimius - Rozpoczynałeś grę od grania wojem, czy może wcześniej eksperymentowałeś z innymi postaciami?

kEMpEs - Zaczynałem od gry magiem, dopiero później przerzuciłem się na wojownika, jednak dopiero jako wojownik "zaistniałem" na scenie Diablo 1.

Decimius - Przez długie lata grałeś wojownikiem, później przestawiłeś się na maga, łukiem raczej grywałeś okazjonalnie. Skąd ta zmiana i czym została spowodowana?

kEMpEs - Tzw. zmęczenie materiału. Ile można latać i machać tym mieczem? Wojownik był w KGB, osiągnął, co osiągnął, początkowo wracając na scenę po długiej przerwie nadal grałem wojownikiem i będąc kompletnie bez formy udało mi się zająć trzecie miejsce w dużym turnieju (bodajże Arena) przegrywając raptem 2 czy 3 walki, co świadczyło bardzo kiepsko o poziomie wojów, co zmniejszało możliwości rozwoju a ja nie lubię stać w miejscu. Niewiele później doszedłem do wniosku, że przejście na maga będzie dobrym rozwiązaniem z trzech powodów - do tego podanego wyżej dochodzi fakt, że nie magiem będę mógł pograć na luzie, nie musząc nikomu nic udowadniać (a grając wojem ktoś ciągle chciał żebym mu coś udowadniał na co kompletnie nie miałem ochoty ;p). Po trzecie, będąc w KGB grywałem magiem, byłem nawet (jak się dowiedziałem dużo później) członkiem nieformalnej wewnątrz klanowej organizacji IBN (nie do końca formalna nazwa), która została później przekształcona w FaK przy współpracy z IB. Obie te organizacje miały na celu rozłożenie gry magiem na czynniki pierwsze - od znalezienia schematu działania phasinga, czy zasady zadawania przez FB podwójnych obrażeń (które tak naprawdę są naturalnymi obrażeniami) aż po odkrycie skomplikowanych (bądź trudnych do zauważenia) zagrań jak CNPR czy synchra. Mimo rozpadu Paktu KGB&IB ciągnęliśmy swoje badania, przez co cały czas miałem ochotę spróbować swoich sił jako mag. Warto nadmienić, że mimo, iż wiele spośród naszych odkryć do dziś nie zostało ujawnionych (co nie znaczy, że nikt nie mógł znaleźć tych samych rozwiązań niezależnie) to niewątpliwie miały one ogromny wpływ na rozwój gry magiem i dominacje kilku graczy, którzy opanowali te skomplikowane zagrania do perfekcji. Co do łuczniczki, zawsze chciałem spróbować wyciągnąć z tej potencjalnie najsilniejszej postaci coś więcej, gdyż do tej pory ludziom nie udało się wyciągnąć zbyt wiele ;p. Zabrakło jednak czasu i zapału.

Decimius - Od samego początku miałeś ksywę kEMpEs, czy może zaczynałeś od innej. Skąd w ogóle pomysł na ten nickname i dlaczego litery są ułożone w taki a nie inny sposób?

kEMpEs - Sama ksywa "kEMpEs" pochodziła z RL, opisywałem kiedyś jej dokładniejszą historię na forum ś.p. realmu i DD - w skrócie - byłem na obozie żeglarskim, na który zabraliśmy z kolegą nazrywanej na działce samosieji (marihuana, która sama się zasiała - pewnie ktoś miał uprawę w okolicy i się "rozsiała"). Nieszczęśliwy zbieg wypadków, którego nie chce mi się opisywać spowodował, że kierownik obozu znalazł u mnie cały pakiet, a było tego dość sporo - na oko z 50g. Cała sprawa na szczęście została załatwiona dość polubownie aczkolwiek cała kadra, ze względu na rozmiar znaleziska nazywała mnie dilerem. Diler chłopaków z Pabianic, którzy byli na tym obozie miał ksywę Kempes, tak też zaczęli mówić i na mnie. Ksywa w RL nie przetrwała zbyt długo ale zakładając net i maile niewiele po całej sytuacji postanowiłem używać jej w internecie. Co do pisowni, to na początku było "Kempes", później "Lord_Kempes", która skurczyła się ponownie do "Kempes". Po jakimś czasie stwierdziłem, że duże "K" na początku jakoś słabo wygląda, więc w SR byłem już kempesem przez małe "k" a po jakimś czasie, również ze względów estetycznych pozmieniałem wielkość znaków do "kEMpEs". Nie ma w tym żadnych ukrytych przesłań, wbrew temu co słyszałem (Schism, grający wcześniej jako Emsey miał być rzekomo moim fastem gdyż jego ksywa miała być dużymi literami z mojej czy jakoś tak). Do dziś trudno znaleźć wiele niusów, w których moja ksywa została napisana poprawnie ;/

Decimius - Gdyby na D1 nie było lagów, to która z postaci miałaby twoim zdaniem największą siłę rażenia?

kEMpEs - O tyle, o ile lag ma istotny (wręcz zbawienny - wyobraź sobie duel woj vs woj bez laga) wpływ na grę, o tyle nie wpływa on absolutnie na balans postaci. Zresztą, ciężko mówić o balansie, jeżeli wojownik nie może sobie dać rady z magiem mimo, iż magom zabrania się używania połowy przedmiotów, połowy czarów, wykorzystywania bugów i czego tam jeszcze. Jak już wspomniałem, uważam natomiast, iż łuczniczka mogłaby być najsilniejszą postacią gdyby ktoś był w stanie opanować ją do perfekcji - wymagałoby to opanowania gry wojownikiem jak i magiem.

Decimius - Po historii z GbS trafiasz do Storm Riders i tam zagrzałeś miejsca przez jakiś czas...

kEMpEs - Do SR trafiłem za sprawą Sadista, z którym pograłem trochę dueli/fd, po czym zgłosił się do mnie Bruno (szef/założyciel SR oraz legendarny mag BD, w swoim czasie prawdopodobnie najlepszy mag na bn) i zaproponował członkowstwo. Ja byłem wtedy w gruncie rzeczy jeszcze noobem, mój woj miał 36 lvl ale już na pierwszym turnieju udowodniłem, że co najmniej "mam potencjał" po serii zwycięstw "drabinkowych" pokonując w finale faworyta - Sadista. Czas w klanie wspominam bardzo miło, ze szczególnym akcentem na MazuRa, KhataNa, Duska i oczywiście Bruna (bez którego być może nie dostałbym się do KGB). SR pomogło mi się rozwinąć, miałem wielu sparingpartnerów i okazji do treningu, mimo iż całą technikę grania musiałem w gruncie rzeczy wypracować sobie sam. Jak skończyła się moja przygoda z nimi? Szczerze mówiąc nie pamiętam ale chyba nie nastąpiło to w miłych okolicznościach, tak czy siak raczej niezbyt mnie to ruszało - do SR dołączyło paru idiotów, których nie warto nawet wymieniać, co zepsuło klimat, poza tym SR szykowało się do przejścia na scenę d2, na co ja nie miałem ochoty.

Decimius - W trzecim z kolei klanie - Killers from Gate of Blood - byłeś najdłużej i z tym miejscem chyba masz najwięcej wspomnień, prawda?

kEMpEs - Po pobycie w SR, czułem się (niekoniecznie słusznie ;p) wystarczająco dobry, żeby nie marnować czasu w średnich klanach nie dających mi szans na rozwój, mierzyłem więc wysoko - KGB albo BD. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że w KGB lepszy klimat, ekipa, poziom, no i dużo trudniej się dostać ("jedyny sposób aby się do nas dostać to czekać aż sami wysuniemy taką propozycję" ;]). Dzięki ciężkiej pracy na arenie i nie tylko (bicie clvl), odrobinie szczęścia i znajomości w końcu się udało - stałem się agentem. Nie żałowałem ani przez chwilę. Początkowo musiałem się trochę wykazać ale dosyć szybko zdobyłem uznanie i zostałem wtajemniczony w wiele spraw o których część ekipy nie wiedziała. Trzeba bowiem przyznać, iż nasz tag nie brał się z niczego - kontrolowaliśmy bn nie tylko militarnie, używając różnych środków, 100% undercover - nawet mając tajne forum dyskusyjne na realmie mieliśmy jeszcze bardziej tajne księgi dyskusyjne, tajne strony, stały monitoring fastów jak, swoje wtyki tu i ówdzie i inne takie - musiałbym zginąć gdybym powiedział więcej ;). Za to mimo komunistycznej otoczki, hierarchia klanowa była raczej demokratyczna. Był oczywiście Rico, big G, pan i władca, który jako założyciel mógł podejmować wszystkie decyzje, jednak praktycznie nigdy tego nie robił, większość decyzji podejmowanych była demokratycznie przez głosowania, najczęściej rozstrzygane jednogłośnie - mieliśmy bardzo zgraną ekipę i na tym opieraliśmy swoją siłę. Mimo, iż wysunięta przez nas propozycja nie była tak naprawdę jedynym sposobem na dostanie się do nas to system rekrutacji mieliśmy bardzo restrykcyjny - liberum veto - kandydata zgłaszał jeden z członków a następnie głosowaliśmy wszyscy - jeden wyraźny (niekoniecznie uzasadniony, pozdro Glis ;f) sprzeciw i kandydat odrzucony. Wychodziliśmy z założenia, że z każdego można zrobić zajebistego gracza ale nawet z najlepszego gracza nie zrobisz zajebistego człowieka (no to teraz już wiecie panowie z serii "pojechałem 3-0 skuna na fd" ;]). Teoretycznie mieliśmy jakieś funkcje klanowe ale praktycznie wszyscy mieli wszystko w dupie ;p. Co do sukcesów to wygraliśmy wszystkie wojny, które graliśmy za moich czasów, odpłacając się zarówno DM jak i BD za wcześniejsze porażki. Powstało nawet zjawisko nazwane "klątwą KGB" - każdy klan, z którym wygrywaliśmy wojnę rozpadał się albo znikał ze sceny. Wygraliśmy tez chyba wszystkie turnieje między klanowe, przy czym w indywidualnych zawsze zajmowaliśmy większość miejsc na podium. Wygraliśmy też turniej klanów, o ile mnie pamięć nie myli, jedyne takie wydarzenie w historii bn. Po ostatniej wygranej wojnie z BD, odeszliśmy z bn. Jak rzekł Dony "nie zostało nam bowiem nic więcej do zrobienia". KGB będę pamiętał do końca życia, nawet obecnie grając w pokera, online używam ID "kEMpEsKGB" ;]. Panowie jeśli to kiedyś będziecie czytać... ech, co będę pierdolił, wy wiecie, dzięki!

Decimius - Po dłuższym czasie od momentu kiedy KGB przestało być aktywne, dołączyłeś w szeregi klanu Epicentrum, gdzie stałeś się także jednym z jego masterów. Co powiesz o tym etapie życia na BN?

kEMpEs - Przed wstąpieniem do EPI zdarzało mi się doradzać trochę Blessowi w sprawach polityki klanowej jak i trenować z nim sporo. Jakiś czas później EPI potrzebowało militarnego wsparcia a jako ruscy KGBcy na pytanie "pomożecie?" odpowiedzieliśmy razem z Donym "pomożemy". Pobyt w Epicentrum wspominam bardzo miło mimo, iż uważam, że ludzie byli trochę mało zgrani. Rozegraliśmy parę wojen, o których można poczytać na łamach diablo1.pl, co zwalnia mnie z obowiązku opisywania szczegółów ;]. Część z nich graliśmy moim przewodnictwem, gdzie przez jakiś czas byłem jednym z masterów, niezbyt z ochoty, bardziej z przymusu - Bless miał mało czasu a ja byłem chyba jedyną osobą w klanie mającą na tyle doświadczenia/obycia/szacunku na scenie, że mogłem go zastąpić. Nie wyszło mi to na dobre gdyż wiele konfliktów i dziwnych sytuacji zniechęciło mnie na dobre do gry. Pałeczkę przejął po mnie Rasta, który miał parcie do władzy jednak niezbyt udało mu się to ogarnąć co doprowadziło w końcu do rozpadu klanu. Muszę przy tym zaznaczyć, że nie była to jego wina, po prostu byliśmy zbyt słabo zgrani do przetrwania takiego okresu próby. Tak czy srak pobyt wspominam bardzo fajnie i żałuje, że wyszło jak wyszło ale było to nieuniknione ;p

Decimius - Każdy z klanowiczy EPI po zamknięciu klanu miał zdjąć tag. Niedługo po narodzinach klanu Asylum, wstąpiłeś do nich. Jest to jeden z bardziej klimatycznych klanów ostatnich lat ale rozegrał stosunkowo mało. Co zatem było powodem przyłączenia się do nich?

kEMpEs - Inicjatywa wyszła z ich strony jeszcze pod koniec mojego pobytu w Epicentrum kiedy chłopaki odeszli od nas, czego zresztą żałuję. Początkowo odmówiłem - nie miałem ochoty ani możliwości odchodzić z EPI. Stało się jednak jak się stało a ja myślałem, że będę częściej zaglądał na POL-1. Miałem parę opcji, wybrałem Asylum. Czemu? Po pierwsze ekipa, po drugie ekipa, po trzecie ekipa. Plus to, że wiedzieli, że absolutnie nie stać mnie na regularna obecność na kanale czy wzmożony udział w życiu klanowym a mimo wszystko mnie zaprosili. Klan zrobiony jest z pomysłem i z klimatem, juz z nazwy - Asylum - przytułek dla odszczepieńcow. Ja zawsze czułem, że mam nie do końca równo pod kopułą więc pasowało jak ulał. Rozegraliśmy stosunkowo mało... No cóż, na dzisiejszym bn "może nawet jest i z kim, ale nie ma o czym". Szkoda, bo poza spoko ekipą, militarnie jesteśmy mocni i zapewne bylibyśmy klanem bardzo liczącym się na scenie gdyby takowa jeszcze istniała.

Decimius - Jakie wizje przyszłości, czy można jeszcze coś planować na D1?

kEMpEs - Niestety, nie ;p. Chciałbym powiedzieć tutaj coś ciekawszego ale teraz to już dużo za późno ;/. Przepraszam, za mój pesymizm, ale jestem realistą. Chciałem za to zauważyć jeden fajny fakt - obecnie nowi gracze są mile widziani na kanale, co wcześniej nigdy nie miało miejsca. Zatem drogi nowy graczu (szczerze wątpię, że ktokolwiek inny może to kiedykolwiek przeczytać) wchodź na bn, bądź miły i licz na to samo w rewanżu a jak nie to powiedz, że maja wpierdol ode mnie na najbliższym zlocie ;)

Decimius - Która z wojen w jakich brałeś udział była najbardziej emocjonująca i warto ją wspominać ze względu na różne wydarzenia, jakie miały wtedy miejsce?

kEMpEs - Szczerze... Wojnom zawsze towarzyszyły wałki, a ich autorzy juz dawno odeszli z BN... De mortuis nihil nisi bene ;]

Decimius - Duel zwykły a wojenny, jest jakaś różnica? Teraz emocje znacznie opadły ale kiedyś było to pewnie duże wydarzenie. Jak uważasz?

kEMpEs - Oczywiście, ze różnica jest ogromna. Wojenne były wydarzeniem zarówno na "starym" jak i "nowym" bn, chociaż może rzeczywiście dawniej emocje były większe. Jednak warto zwrócić uwagę, że dawniej duele, szczególnie te mierzące czołowych graczy, również budziły większe emocje mimo, iż były chlebem codziennym. Dawniej ciężko było znaleźć ludzi z descami w stylu "gram tylko fd", co później stało się zdecydowanie zbyt popularne. Dziś niemal nikt nie gra o uszy, umarł duch walki i współzawodnictwa - nic dziwnego, ze na POL-1 zagląda tak mało osób.

Decimius - Masz znaczny staż na BN, jakie twoim zdaniem były najlepsze lata dla tej gry i kiedy ten okres się zakończył?

kEMpEs - Osobiście postawiłbym na lata 2001-2004. We wcześniejszym okresie grało zbyt dużo ludzi, co powodowało chaos organizacyjny zarówno jeśli chodzi o klany jak i wojny/turnieje, przynajmniej ja odnosiłem takie wrażenie, być może mylne. Jednak po roku 2001 serwisy informacyjne jak DiabloDay, Klanówka czy nieco później Strefa Walki wzięły się do roboty, co przyniosło niezłe efekty. Ilość graczy zmniejszyła się na tyle, ze klanom było łatwiej się organizować, pozostawała jednak na tyle duża, iż zawsze było z kim pograć i komu wypowiedzieć wojnę ;). Wyklarowały się tez ("mniej więcej" ;p) ogólnoBNowe zasady wojenne, co było szczególnie istotne w kwestii używania duplikatow, która to kwestia doprowadzała niegdyś do setek sporów. W latach 01-04 odbyło się też najwięcej wojen które zapisały się w kartach historii. Dla mnie osobiście rok 2004 był zakończeniem złotego okresu Diablo i po części śmierci tej gry. Opuszczenie sceny przez KGB oraz BD po zakończonej wojnie "o hegemonię" było dla wielu ludzi tym momentem, w którym można sobie dać spokój - po odejściu najlepszych stanie się najlepszym niewiele znaczy.

Decimius -  Uważasz wydarzenie Dnia Pol-1 za godne uwagi, dobry pomysł czy może zupełnie niepotrzebny?

kEMpEs - Pomysł świetny, wykonanie super, szczególnie w tym roku - turnieje i konkursy z nagrodami rzeczowymi to coś, czego nigdy wcześniej nie było, a co mogło rozwinąć tą scenę. Jest jednak jedno małe ale... Teraz jest już na to wszystko dużo za późno...

Decimius - Grałeś trochę w jakieś modyfikacje do D1? Które byś wyróżnił i dlaczego?

kEMpEs - Z poważniej zrobionych modów grałem w Rebirtha, Przebudzenie i Middle Earth'a. Szczerze mówiąc, żaden nie przypadł mi specjalnie do gustu - pierwsze dwa są kompletnie niezbalansowane - dużo gorzej od oryginalnego Diablo 1, o co naprawdę trudno. ME miał za to fajny klimat mimo braku rzucających się w oko zmian wizualnych, przedmioty zostały przyzwoicie zbalansowane, jednak mod nie cieszył się zbyt wielka popularnością. Granie w Diablo samemu nudzi się dość szybko, nie pograłem wiec zbyt długo. Jeżeli jednak miałbym wybrać najlepszego moda to postawiłbym na ME.

Decimius - A co z drugą odsłoną Diablo i dodatkiem Lord of Destruction?

kEMpEs - Mieliśmy z chłopakami z KGB plan rozszerzenia/przeniesienia naszej działalności na scenę d2x, myśleliśmy głównie o graniu Team vs Team. Każdy wybrał postać, którą budował typowo pod TvT, mieliśmy wspólne konta do mefowania itp. Ja grałem barbarzyńcą, nabiłem ~95 clvl w jakieś 2 tygodnie, pomysł podupadł, ja pograłem trochę BvB... znudziło mi się dość szybko. Sequel Diablo jest przekolorowany, nie ma klimatu, skill jest mało istotny - lepsze przedmioty wygrywają w większości przypadków, postaci są strasznie słabo zbalansowane, tony krzykaczy/gówniarzy na kanale i w grach, mógłbym wymieniać wady godzinami. To nie dla mnie.

Decimius - Sądzisz, że pojawisz się w krainie D3? Jakie są twoje oczekiwania względem tego projektu?

kEMpEs - Jeszcze rok, dwa temu pewnie powiedziałbym, że tak i mógłbym rozwinąć się na ten temat, jednak teraz... mam to w dupie ;p. "To se ne wrati" jak mawiają czesi - na Diablo 1 było fajnie ale D3 nie będzie w stanie przywrócić tego klimatu. Ja jestem już starszy, co nie oznacza, że nie lubię w coś pograć ale jestem w stanie marnować dużej ilości czasu na coś z czego nie jestem w stanie czerpać profitu - dlatego obecnie gram w pokera.

Decimius - Czy masz kontakt z ludźmi poznanymi na BN, czy raczej wasze drogi się rozeszły?

kEMpEs - Oczywiście, że mam, jednak juz nie tak bliski jak kiedyś. Większość ludzi, z którymi mam jeszcze jakiś bliższy kontakt to mimo wszystko ci, których poznałem w RL.

Decimius - Dużo z tych znajomości przeniosłeś do RLu?

kEMpEs - Dużo więcej niż mogłem się spodziewać zaczynając w to grac ;]. Naturalnie najwięcej realowych znajomości zawarłem na zlotach, cześć jednak w dość spontanicznych okolicznościach. Z Duskiem np. ustawiliśmy się kiedyś na imprezę i przez ładnych parę lat widywaliśmy się na imprezach drum'n'bassowych równie spontanicznie. U Gale z kolei nocowaliśmy kiedyś z kumplami - wybraliśmy się na imprezę do Sopotu, że tak powiem "w ciemno". Ja z kolei nocowałem np. Donego. SmokPablo organizował co jakiś czas "spotkania", które ciężko nazwać zlotami, mimo, iż spotykaliśmy się głownie w grupie ludzi z POL-1. Tak, dużo znajomości przeniosłem do RL. Nie spróbuję nawet wymienić wszystkich, których poznałem w RL ale myślę, że było to ponad 50 osób.

Decimius - Zloty graczy to nieodłączny element naszej społeczności. Poleciłbyś te imprezy tym, którzy dopiero mają się zamiar wybrać?

kEMpEs - Jak najbardziej. Zloty to miejsce, gdzie można poznać ludzi, których nigdy w życiu by się nie poznało. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia - ludzie ze skrajnie rożnych kultur, miast... Każdy z trochę innej beczki a mimo wszystko przy piwku (i takich tam ;]) wszyscy potrafiliśmy znaleźć jakiś wspólny język. Mimo licznych sporów w sieci, mało z nich przenosiło się do RL, młodsi uczestnicy byli zawsze mile widziani i pod dobra opieka. Zupełnie inaczej niż na kanale. Chcecie wiedzieć więcej? Wpadajcie na zloty, będą się odbywać jeszcze długo po wyblaknięciu ostatniej okładki Diabła.

Decimius - Jak oceniasz działalność serwisu Epicentrum Diablo i jak wypada on na tle innych stron o tej tematyce?

kEMpEs - Świetnie. Odwalacie naprawdę kawał dobrej roboty. Mam SinWara, ulepszone DiabloDay z elementami humoru i dystansu znanego z Klanówki, w dobrej oprawie. Szkoda tylko, że niedługo możecie nie mieć dla kogo prowadzić tego serwisu... Tak to jest, coś się kończy, coś się zaczyna, może Diablo 3 coś zmieni?

Decimius - Kiedy nie grasz w D1, to w jakich innych grach uczestniczysz jeszcze?

kEMpEs - Poza diablo, wciągnąłem się swego czasu w Counter-Strike'a, w którego grałem z 1,5 roku z całkiem przyzwoitymi rezultatami - byłem w paru liczących się klanach i grałem na względnie wysokim poziomie. Ponad rok temu zacząłem grać w StarCrafta, którego polecam jako najbardziej skillową grę komputerową wszechczasów, na którą trzeba niestety poświęcić dużo czasu. Założyliśmy klan tWA) wspólnie ze znajomymi, z których kliku grało kiedyś poważniej (reprezentanci polski, drużynowe mistrzostwo polski), aczkolwiek nie podchodziliśmy do tego zbyt poważnie i nie osiągnęliśmy zbyt dużo, jednak na SC poziom jest ogromnie wysoki, zainteresowanie jeszcze większe - BroodWar POL-7 w środku dnia to nic nadzwyczajnego, mimo to, żaden gracz z poza Korei nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z przeciętnym skośnookim profesjonalista. StarCraft jest w Korei sportem narodowym, rozgrywki ligowe teamów jak i turnieje indywidualne są transmitowane w kilku stacjach telewizyjnych a gracze podpisują kontrakty opiewające na setki tysięcy dolarów rocznie trenując po 13 godzin dziennie. Obecnie odstawiłem StarCrafta na rzecz wspomnianego wcześniej pokera. Gram zarówno po sieci jak i live, jednak w grach live czuję się dużo mocniejszy. Przyjemne z pożytecznym - gram w grę którą lubię, która wymaga myślenia, psychologii, intuicji, wyczucia i jednocześnie jestem w stanie zarobić na tym parę złotych. Polecam wszystkim, gdyż boom na pokera, który rozpoczął się w stanach parę lat temu, zawadzając m.in. kraje skandynawskie do nas dopiero dochodzi. Za 2-3 lata będzie można robić na tym naprawdę duże pieniądze i wcale nie trzeba będzie w tym celu należeć do ścisłej czołówki.

Decimius - Jak sądzisz, co powoduje, że gracze, który odstawili D1 na półkę dawno temu nadal co jakiś czas wracają na pol-1?

kEMpEs - Może sentyment kropla ciekawości i las starych przyjaźni. Myślę, że obecnie "tylko" tyle ;]

Decimius - Dzięki serdeczne za wywiad. Wszystkiego dobrego na przyszłość!

kEMpEs - Dzięki, nawzajem! Pozdrawiam wszystkich, dzięki którym spędziłem mile chwile klikając w te kościotrupy ;). Zbyt dużo Was, żeby wymieniać, Wy wiecie o kogo chodzi! ;]