Decimius - Jak w ogóle rozpoczęła
się Twoja przygoda z Diablo 1?
Rediana - Pierwszy raz z Diablo zetknąłem się w 1997 roku. Kuzyn mi
podrzucił płytkę krótko komentując: "MUSISZ to zobaczyć". No i
zobaczyłem... bo nie usłyszałem. Mój pecet z tamtego okresu to P90 bez
karty dźwiękowej i z czarno-białym monitorem, a jednak... Diablo miało to
"coś". "Coś" co przebiło się przez niedostatki mojego komputera i
wciągnęło mnie całkowicie w ten świat.
Decimius - Kiedy trafiłeś na BN?
Rediana - Z początku w ogóle nie byłem zainteresowany grą na BN-ie.
Myślę, że była to kwestia opinii jakie krążyły o grze on-line typu: "Nie
warto tam wchodzić - rozwalą ci postać jeszcze w wiosce - w ogóle nie da
się grać". Początkowo grałem więc głównie po sieci domowej ze swoją
dziewczyną Geran (obecnie żoną) i dorywczo z kolegami. Potem, na
przełomie lat 1998/1999 zacząłem grać na BN-ie, ale na swój własny
sposób. Nie interesowałem się w ogóle polskim retailem. W sumie to nie
wiedziałem, że istnieje. Mój sposób gry on-line był prosty. Zakładałem
grę otwartą, zawsze o tej samej nazwie, a ludzie się schodzili. Co
ciekawe - nigdy nie Polacy. Grywałem więc z całą Europą, ale nie z
Polską. Najczęściej z Francuzami, Belgami, Skandynawami. Ten sposób gry
był ciekawy - poznałem mnóstwo fajnych osób. Nigdy nie graliśmy by ze
sobą walczyć. Zawsze były to gry kooperacyjne. Nie mówię, że zawsze było
pięknie i wspaniale - zdarzały się czasem zgrzyty. Na przykład gdy
zostałem okradziony ze sprzętu. Jak to się odbywało? Złodziej początkowo
symulował grę kooperacyjną, a potem stawiał portal w samo centrum
piekielnej zadymy. Wchodziłeś, padałeś, a on zgarniał twój sprzęt zanim
zdążyłeś wrócić tu z wioski. Na szczęście europejska społeczność BN-owa
natychmiast uzupełniała Twój sprzęt, żebyś mógł grać dalej. Żeby było
śmieszniej były to same duplikaty i soft-cheaty. Nikt się tym nie
przejmował - chodziło o dobrą zabawę we wspólnej grze. Do tego tematu
jeszcze pewnie wrócimy. Tymczasem, stało się tak, że na moją grę trafiło
kilku Polaków. Poznaliśmy się, polubiliśmy i zaczęliśmy wspólnie grywać.
Zwróć uwagę, że ja nadal nie korzystałem właściwie z kanału. To
nastąpiło później i raczej była to dla mnie powolna ewolucja niż
rewolucja. Ja po prostu zahaczałem o kanał niechcący. Mało zwracając
uwagę co się na nim dzieje lub kto tam jest. Taki stan trwał do 2000
roku - wtedy nastąpiła zdecydowana zmiana. Jaka? Opowiem przy okazji
innego pytania. Tu chwilowo zawieszę opowiadanie mojej historii, by
odpowiedzieć (lub nie :P) na parę bezpośrednich pytań.
Decimius - Które klany były wówczas najbardziej widoczne?
Rediana - Nie mam bladego pojęcia. W tamtym czasie ja tylko przechodziłem
przez kanał - pamiętam, że było pstrokato :D
Decimius - Do jakiego czasu byłeś aktywnym graczem. Kiedy przeszedłeś na
emeryturę i dlaczego?
Rediana - Właściwie to ja nigdy nie przeszedłem na emeryturę. Była kiedyś taka
śmieszna moda z hucznym odchodzeniem. Dany delikwent - wyznawca owej
mody - robił wokół siebie sporo medialnego szumu, np. na Diablo Day
potem pisał koniecznie jakiś list pożegnalny (niczym samobójca). Ów list
zwykle wyrażał się niepochlebnie o polskiej scenie Diablo lub o jej
graczach - czasem imiennie, po czym następowało oświadczenie o odejściu.
Zawsze mnie to bawiło - szczególnie, że wielu z tych krzykaczy po jakimś
czasie i tak się pojawiało na kanale.
Wracając do mnie samego, to myślę, że moje przejście "na emeryturę"
odbyło się po cichu - bywałem coraz rzadziej i rzadziej, aż przestałem
bywać w ogóle.
Nie - właściwie to nie do końca jest prawda. Razem z różnymi ludźmi z BN
zaczęliśmy grywać w inne gry. Z niektórymi utrzymuje kontakt do dziś. Z
niektórymi grywam do dziś.
Decimius - Skąd w ogóle pomysł na ksywę?
Rediana - Mój nick to właściwie nieco zabawna historia - powinienem był go
zmienić na samym początku, ale tego nie zrobiłem i tak już zostało.
Ogólnie w tamtym czasie używałem nicka Red. Bawiąc się po sieci domowej,
grywając różnymi postaciami nadawałem im różne imiona (coś jak nadawanie
imienia ulubionemu zwierzakowi). Więc gdy grałem postacią singlową - był
to Red. Gdy grałem po sieci był to Multired (od multiplayera). Ponieważ
jednak w Diablo miałem więcej niż jedną postać to zrobiłem im dalej
posuniętą mutację imienia Red. Warrior nazywał się Redion, mag Belredion,
a łuczniczka... cóż... Rediana. Tą właśnie postacią zagościłem na BN-ie,
całkiem nieświadomie pozostawiając imię bez zmian - a później już nie
było po co zmieniać. Wszyscy się przyzwyczaili więc tak już zostało.
Dużo później zacząłem używać nicka Atsure, którego używam do dziś - ale
to już inna historia.
Decimius - Gdy zaczynałeś swoją przygodę na BN, to byłeś posiadaczem łącza
stałego, czy modemu?
Rediana - Jak zaczynałem swoją przygodę z Diablo to byłem szczęśliwym
posiadaczem modemu zoltrixa o dumnej prędkości 14400 i wdzwaniałem się
do netu przez łącza "tepsy" - nic innego wtedy na naszym rynku nie było
znane. Opłata była wtedy taka jak za połączenie lokalne i rozliczana w
3-minutowych okresach (impulsach). Dopiero później pojawiły ryczałty.
Pierwszego ISDN-a kupiłem gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Ale to
już było dość późno. Dopiero potem przyszedł czas na "stałkę". Jedyne co
pamiętam ze zmian łącz to diametralna zmiana laga i związanej z nim
techniki gry.
Decimius - W jakie inne gry oprócz Diablo 1 grywasz?
Rediana - Po Diablo przyszedł czas zmian - zaczęły być dostępne gry mmo - to
była całkiem inna zabawa. Grywałem więc w Mu i kilka innych tytułów. A
potem? Potem stał się World of Warcraft. Spędziłem w nim 4-5 lat. Dziś
jestem zapalonym graczem konsolowym. Ulubione tytuły to Mass Effect,
Fable, Dragon Age, Wiedźmin itp. - jak widać to Diablo ukształtowało
moje wymagania wobec innych gier. Do dziś action rpg jest dla mnie
wyznacznikiem gry.
Decimius - Czy któraś z wyżej wymienionych gier dostarczyła Ci tyle samo emocji,
co D1?
Rediana - Myślę, że tylko WoW zjadł mi odpowiednio dużą ilość życia co Diablo :)
Decimius - Miałeś okazję obserwować wydawanie kolejnych patchy Diablo 1?
Rediana - Kluczową zmianą w patchach i jedyną, która mnie naprawdę interesowała
był zapis każdej postaci multiplayerowej w oddzielnym czytelnym pliku.
Decimius - Czym różnił się BN, na który zajrzałeś po raz pierwszy od tego, jaki
opuszczałeś?
Rediana - Głównie odczuciami. Pierwszy BN był dla mnie jak Kraina Marzeń -
wszystko było nowe, ciekawe, kolorowe. Ostatni BN jaki pamiętam to było
jak dzień w pracy - rutyna i szarość. Oczywiście są to tylko moje
odczucia - nie mające nic wspólnego z ludźmi, atmosferą czy zmianami
technicznymi.
Decimius - Miałeś okazję spotkać przedstawiciela Blizzarda na kanale, który nie
był botem?
Rediana - Nie mam pojęcia - jeśli tak to nie zauważyłem.
Decimius - Czy odwiedzałeś często kanały innych państw?
Rediana - Wiele razy, gdy nudziliśmy się na kanale wpadaliśmy na różne głupie
pomysły by pobawić się na innych kanałach. Czasem było to dla jaj, np.
by podrażnić zagranicznych kolegów, a czasem na poważnie -
organizowaliśmy turnieje z graczami innych państw. My, Polacy budziliśmy
wiele razy respekt i zazdrość - my naprawdę potrafimy grać i jesteśmy w
tym bardzo dobrzy.
Decimius - Zagraniczni gracze też wpadali na Pol-1?
Rediana - Bywało, ale raczej były to odosobnione przypadki. Czasem był to odwet
za naszą wcześniejszą bytność na ich kanale ;)
Decimius - Jaką postacią zagrałeś po raz pierwszy w Diablo 1?
Rediana - Pierwszą moją postacią był warrior i była to totalna pomyłka w moim
przypadku. Warrior był dla mnie nudny - machał tym swoim patykiem i to
wszystko. Ukończyłem nim grę na singlu i tyle... nigdy więcej nim już nie
zagrałem na poważnie.
Decimius - Wielu graczy, kiedy mówi o swoim pierwszym przejściu w całości
Diablo 1, przeważnie wspomina Butchera. Czy Tobie również dał się we
znaki i zapadł szczególnie w pamięć?
Rediana - Nie uwierzysz mi pewnie, ale po pierwszym przejściu Diablo na singlu
ja nie wiedziałem kim jest Butcher. W ogóle nie miałem tego questa.
Dopiero, gdy z kolegą rozmawiałem o grze i wymienialiśmy się
spostrzeżeniami wyszło na to, że on strasznie opowiadał o jakimś ostrym
starciu z bossem, którego ja na oczy nie widziałem. Dla mnie pierwszym
poważnym wyzwaniem był Leoryk. Oczywiście grając drugi raz, już
łuczniczką, naciąłem się na Rzeźnika i to był dla mnie koszmar. Moja
łuczniczka zaplątała się w pomieszczeniu Butchera, który paroma
zamachami swojego tasaka posłał ją do piachu. Klimat, wrażenia jakie
temu towarzyszyły był nie do opisania. Siedziałem przez dłuższą chwilę
wlepiając oczy w monitor. Nie do końca uświadamiałem sobie co się
właśnie stało. To było solidne przeżycie.
Decimius - Kiedy zapadła decyzja, że
łuk będzie Twoją główną postacią?
Rediana - Mniej więcej wtedy, gdy stwierdziłem, że nie jest nią warrior. Czyli
po jednym przejściu gry.
Decimius - Łuk to w sumie taka niszowo postać, mało popularna. Nie odstraszało
Cię to? Dlaczego, aż tak bardzo Cię zafascynował?
Rediana - Ta postać miała grację. Była zwinna, była szybka, korzystała z terenu,
korzystała z taktyki - była cwana i była zabójcza. Dla mnie to była
miłość od pierwszego wejrzenia. Wiele fragmentów gry dla łuka było
prawdziwym wyzwaniem, ale tym samym dostarczało dużo więcej emocji.
Decimius - Większość graczy ma swojego tzw. mentora w świecie Diablo 1,
czyli osobę która wprowadziła ich w szczegóły gry. Kto nim był w Twoim
przypadku?
Rediana - Miałem taką jedną osobę - wstyd się przyznać, ale nie pamiętam nicka.
Spędzaliśmy razem grając wiele czasu, testując różne sprzęty, testując
różne ustawienia, różne techniki. Z drugiej strony łuczniczka w moim
czasie była dziewiczym terytorium, do wielu rzeczy musiałem dochodzić
sam. Mógłbym wymienić wiele osób, które miały ogromny wpływ na styl
mojej walki. Właściwie był to każdy z kim walczyłem. Osoby, które w tej
chwili przychodzą mi do głowy to: Tezeusz, Raistlin, o1o1o1, Blessed,
Disaster, Azmodan, Morgon, Skunek, Grimgroth, MicroB, Voytaz, Grzybek,
Arroyo i wielu, których imion nie pamiętam już dziś.
Decimius - A dla kogo Ty byłeś takim mentorem?
Rediana - O tym niech opowie ktoś, kto odczuł moją pomoc. Nigdy nie skąpiłem
nikomu ani nauki ani rady.
Decimius - Pamiętasz swojego pierwszego duela o ucho?
Rediana - Nie. Nie pamiętam. Szczególnie, że przez bardzo długi czas w ogóle nie
grałem na uszy - to znaczy nie zbierałem ich. Dla mnie liczyła się sama
walka, satysfakcja z wygranej, czasem satysfakcja z przegranej - jeśli
była po dobrej walce. Uszy zacząłem zbierać tylko przez krótki czas jako
trofea na stronę klanową. Umieściłem tam tylko setkę i znów zaprzestałem
zbierania.
Decimius - A ostatniego?
Rediana - Jednym z ostatnich dueli jakie dobrze pamiętam był duel z Brunatnym.
Wtedy ostatni raz, i w sumie wbrew swoim zasadom, podniosłem ucho.
Szczerze przyznam, że była to czysta złośliwość z mojej strony.
Dlaczego? Nigdy nie przepadaliśmy za sobą, ale od kiedy dołączył do
Czarnych Smoków stał się po prostu nie do zniesienia. Wywyższał się i
robił z siebie ikonę łuczniczek. Nawet napisał "swój" poradnik. Niestety
nie był to "jego" poradnik tylko spis porad walki, które każda
łuczniczka dobrze znała. Większość z technik, które tam zawarł nie było
opracowywane przez niego. Sam znalazłem parę rzeczy, które ja
wymyśliłem. Ogólnie rzecz biorąc zbulwersował dość mocno środowisko
ówczesnych łuków. Więc gdy pojawił się na kanale nie byłem w stanie
odmówić sobie okazji do utarcia mu nosa. Nie zamierzam jednak twierdzić,
że było to łatwe. Brunatny był bardzo dobrym łukiem, dobrze wyćwiczonym
i przygotowanym. Ten duel był naprawdę dla mnie ciężki. Wtedy po raz
ostatni podniosłem ucho.
Decimius - Czy jako nowicjusz dałeś się nabrać na krowi poziom?
Rediana - Na krowi lewel nie dałem się nigdy nabrać. Dużo czytałem o Diablo od
momentu kiedy się ukazało, od początku znalem Cow Level jako bajkę.
Decimius - A co z Diablo Swordem?
Rediana - A tu akurat dałem się nabrać. Zabijałem Diablo wręcz hurtowo. Na
szczęście dla mnie (i dla biednego Diablo) dość szybko dowiedziałem się
jak się rzeczy mają i przestałem go dręczyć.
Decimius - Jako początkujący wiedziałeś o duplikatach i czitach występujących w
grze? Miałeś jakieś nieprzyjemne zdarzenia z tym związane?
Rediana - Bardzo szybko dowiedziałem się o duplikowaniu przedmiotów i o czitach.
Co jakiś czas trafił się w grze jakiś cziter - uznajmy to za element
krajobrazu :)
Decimius - Jakie było podejście generalne graczy do nielegalnych
przedmiotów?
Rediana - Hmm... doszliśmy do dość kłopotliwej kwestii. Przede wszystkim należy
się zastanowić co to jest nielegalny przedmiot. Przedmiot wykonany
edytorem gry ze statystykami wymaxowanymi tyle ile bozia w hexach dała
to na pewno jest bzdura. Natomiast duplikat wykonany w grze bez użycia
zewnętrznych programów to już kompletnie inna kwestia. Czy taki
przedmiot jest nielegalny? Trzeba zwrócić na kilka rzeczy uwagę - sam
silnik gry pozwala na tworzenie duplikatów, Blizzard doskonale wiedział
o tej możliwości i nigdy w kolejnych patchach nie próbował jej
wyeliminować, oraz sami gracze, którzy dobrze wiedzieli o duplikatach i
wiele razy ich używali. Była to taka "tajemnica Poliszynela". Niby nikt
się otwarcie nie przyznawał, ale też nie negował zbytnio możliwości ich
używania. Co jakiś czas pojawiali się jacyś ostrzy bojownicy pełnej
legalności, powstawały określenia w stylu "full legit" albo "pure legit". Wszelkie
próby jednak wprowadzenia tego w życie spełzały na niczym. Nie było
żadnych środków do prowadzenia tej walki. Żaden znany mi skaner nie
potrafił poprawnie zidentyfikować duplikatów.
Decimius - Na przestrzeni lat zasady dotyczące noszonych przedmiotów stały się
nieco mniej rygorystyczne. Jak sytuacja zmieniała się w przeciągu lat?
Rediana - Nazwijmy ją po prostu patem za ogólnym cichym przyzwoleniem.
Decimius - A jaka jest Twoja filozofia względem duplikatów?
Rediana - Zawsze byłem dość liberalny pod tym względem. Jest kilka możliwości
powstania duplikatów. Nie wszystkie duplikaty powstają z premedytacją.
Pamiętajmy też, że duplikat powstaje z przedmiotu legalnie znalezionego
w grze. Jeśli chodzi o duele z użyciem duplikatów - to zdecydowanie nie
jestem przeciwnikiem. Jeśli zagrasz przeciw komuś kto ma na sobie
dokładnie to samo, to liczą się twoje umiejętności, a nie czy miałeś
szczęście znaleźć komplet idealnych wymarzonych przedmiotów. No i jest
jeszcze rozwój postaci z użyciem duplikatów. Na przykład duplikowanie
eliksirów, książek lub nawet kasy. Jak to zawsze jest, że wszyscy na BN-ie zawsze mieli czary i statsy na maksa jeszcze zanim doszli do
symbolicznego 50-tego levelu postaci? Na to pytanie niech każdy sobie
odpowie sam.
Wiem tylko, że wiele z bugów gier stało się ich kluczowymi elementami.
Weźmy na przykład podskakiwanie na rakiecie w Quake'u - całkowicie nie
zamierzone przez twórców dziś stało się nieodłącznym elementem gry.
Więc tak - moja filozofia gry w diablo zezwala na użycie duplikatów.
Natomiast ta sama filozofia nie uznaje żadnej zewnętrznej ingerencji w
grę.
Decimius - To samo tyczy się zasad dueli. W jaki sposób przez lata
ulegały zmianom?
Rediana - Gdy zaczynałem swoją przygodę z duelami grało się na 8 butli - czyli
to co w pasku. Ciągłe podejrzenia o podpijanie z plecaka jednak
doprowadziły do tego, że całkowicie zrezygnowano z picia w czasie duela.
Muszę przyznać, że zawsze miałem co do tej decyzji mieszane uczucia. Czy
na pewno uniemożliwiło to jakiekolwiek podpijanie? Tego nie wiem, wiem
natomiast, że odeszła przez to w zapomnienie sztuka umiejętnego picia w
czasie pojedynku. Picie butelek wcale nie było takie łatwe - dużą część
szkolenia trzeba było przeznaczyć na naukę picia.
Jeśli zaś chodzi o resztę zasad to trochę uogólnię - nie lubię
wprowadzania jakichkolwiek zasad ograniczających możliwości danej klasy, np. zakazy używania określonych przedmiotów, czarów itp.
Decimius - Początkowo wielu wojów nie grało na magów, a magowie unikali łuków.
Kiedy zaczęło się to zmieniać, w jakim momencie wszystkie trzy klasy
postaci zaczęły ze sobą rywalizować? Jak było w Twoim przypadku?
Rediana - Patrząc z perspektywy łuczniczki to zawsze walczyłem przeciw wszystkim
- jakbym chciał walczyć tylko wewnątrz własnej klasy czyli łuk vs. łuk
to umarłbym na kanale z nudów. Jestem jednak w stanie zrozumieć wąsko
wyspecjalizowanych graczy. Np. Azmodan - nigdy nie walczył przeciw
magom. Nawet zamanifestował to obniżając swoje punkty magii do zera.
Różnorodność wyborów i możliwości zawsze stanowiła o wielkości gry
Diablo. Jest jeszcze jeden ciekawy drobiazg w Diablo. Twórcom gry udało
się prawie idealnie zbalansować klasy. Praktycznie każda klasa ma tu
szansę wygrać pojedynek z inną klasą. Coś czego Blizzard już nie
potrafił powtórzyć w Diablo 2. Tam zawsze były duże rozbieżności między
klasami. Ciągłe wprowadzanie nowych patchy tej sytuacji nie poprawiało -
zmieniało tylko wygranych.
Decimius - Jaki był najbardziej pożądany przez Ciebie przedmiot, który udało Ci
się w końcu znaleźć?
Rediana - Chyba największe poszukiwania jakie prowadziłem swego czasu były za
Windforce'em - największa też była radość z jego zdobycia.
Decimius - Jak kształtowała się Twoja przygoda z klanami przed Elvandarem?
Rediana - I tu powrócę do swojej historii. Jak już wcześniej opisałem miałem
swój sposób na BN-owe zmagania jednak pojawianie się coraz częstsze na
kanale zaowocowało rozpoczęciem mojego życia klanowego. Nie parłem w tym
kierunku jakoś mocno. Jednak były trzy klany, które na zawsze odcisnęły
na mnie swoje piętno. Specjalnie pominę tu już krótki epizod z
odchodzącym w zapomnienie Zakonem Czerwonej Róży. Pierwszym moim dużym
wydarzeniem był klan EPICENTRUM.
Gram sobie spokojnie swoją grę, a tu wpada do mnie Elminster z jakimś
magiem - pierwszy raz na oczy widzę. Elminster jak to Elminster -
zaaferowany czymś mocno, mało co zrozumiałem wtedy. Natomiast Mag mnie
zaciekawił. Nim zdążyłem zaspokoić ciekawość wyzwał mnie do walki. No
dobra - stwierdziłem - zjedzmy sobie maga na przystawkę. Mag tymczasem
tak się zwijał, tak ostrzeliwał fireballami dookoła, że zanim
spostrzegłem to ja stałem się przystawką, a nie on. Nim zdążyłem dobrze
ochłonąć po walce, a już mag wyciągnął do mnie rękę i zaprasza do klanu,
który tworzy. Teraz dopiero zaczęło do mnie dochodzić o co w tym może
chodzić i czemu Elminster się tak szczerzy. Tym sposobem stałem się
trzecim klanowiczem EPICENTRUM. Blessed - bo to z nim oczywiście
walczyłem, zaproponował mi udział w tworzeniu nowego klanu. Wyszło na
to, że nie dość mu było mnie sprać to jeszcze koniecznie chciał mną
komenderować ;) Potem była jeszcze druga próba ogniowa - musiałem
pokonać w piekle samego Diablo w walce na pięści. Heh... kiedyś to się
przyjmowało z pompą ;)
Tak zaczęła się moja przygoda z EPICENTRUM i od tego dnia dumnie nosiłem
~EPI~ za nickiem (tak, niektórych z Was może zdziwić w ten sposób pisany
skrót, ale na początku powstania EPICENTRUM była możliwość wpisania tyld
do nazwy postaci - dość szybko zresztą zlikwidowana przez Blizzarda, na
szczęście nie zadziałało to wstecz i ci co mieli już tyldy w nicku to
mieli - dzięki temu łatwo było odróżnić pierwotnych członków tego
klanu). Trzeba przyznać, że werwy Blessowi nie brakowało. Epicentrum
wtargnęło na polski retail z siłą tornada. Bless każdemu dawał szansę i
tym sposobem klan rozrósł się ogromnie. Największym kłopotem w
utrzymaniu tak dużego klanu była jego różnorodność - od doświadczonych
graczy do noobów - wszystkiego było tu dużo. W tym dziele głównie
pomagał mi Tsosna. Blessed służył wtedy głownie doradztwem teoretycznym
bo miał kłopoty z godzinami w necie. Takie były początki. Później
niestety nadszedł okres rozbicia dzielnicowego i częściowego rozpadu Epi,
do którego niestety się przyczyniłem. Jak to było? Prosto. Blessed miał
dobrze dopóki siedział w Stanach, jak wracał do Polski to miał bardzo
ograniczonego neta. Bywał rzadko i w dziwnych godzinach. Brak szefa
niestety zaczął być odczuwalny i coraz częściej dało się słyszeć głosy
niezadowolenia - szczególnie, że niektórych decyzji nie miał jak
tłumaczyć bo go nie było. Doszło do tego, że paru gorącogłowych
postanowiło wyrzucić Blessa z jego własnego klanu pod jego nieobecność.
Na ten numer nie chciałem się zgodzić w żadnym wypadku - uważałem go za
kur...two. Jedyny pomysł jaki mi wtedy przyszedł do głowy to zebrać
najbardziej zacietrzewionych i niezadowolonych i wyprowadzić z Epi.
Dzięki temu Epi przetrwało choć solidnie uszczuplone. Nie wiem, czy to
była dobra czy zła decyzja, ale to właśnie w ten sposób powstał Elvandar.
Decimius - Z EV byłeś związany do
końca swojej obecności na BN?
Rediana - Pomimo teorii, że założycielami klanu Elvandar byłem ja, Tarqu i Fidek
to tak naprawdę od początku było to moje dziecko. Ja miałem swój pomysł
na klan i przekonałem do niego pozostałych. Sama nazwa wywodzi się od
miasta elfów z książek Feista (Adept magii, Mistrz Magii). Elvandar był
drugim klanem na polskim retailu z jednowyrazową nazwą. Pomysł Blessa,
który skopiowałem bo bardzo mi się podobał. Nie będę tu opisywał losów
EV. Powiem tylko, że sporo ciekawych osób się przez niego przewinęło.
Był to również klan, w którym wreszcie dała się skoszarować moja
dziewczyna i wieloletnia towarzyszka na BN-ie Geran. Jako ciekawostkę
dodam tylko, że w roku założenia Elvandaru, Geran i ja wzięliśmy ślub.
Kilka razy zmieniana była formuła klanu. I jak w życiu każdego klanu raz
bywało lepiej, raz gorzej. Byliśmy mocno zaprzyjaźnieni ze Storm
Ridersami - najpierw z nimi wojowaliśmy, a potem mieliśmy sojusz -
trwały trzeba przyznać.
Niestety dla mnie, doszedłem do momentu, w którym nie mogłem już nic
zaoferować klanowi od siebie i stwierdziłem, że moje dziecko musi się
usamodzielnić, a władzę czas oddać w młodsze i pełne świeżych pomysłów
ręce. Nie pamiętam kto wtedy przejął władzę, ale ostatecznie to był
MagTombo. Ja zaś postanowiłem nie przeszkadzać i nie wpływać na dalszy
rozwój EV. Odszedłem do Zakonu Rycerzy Valhalli, w którym miałem wielu
przyjaciół. Powróciłem do EV tylko na krótką chwilę, by oficjalnie
zamknąć działalność klanu.
Decimius - Byłeś też jednym z założycieli chyba najbardziej elitarnego
zrzeszenia łuczników Rogues Squadron. Mógłbyś opowiedzieć nieco więcej o
tej inicjatywie?
Rediana - W sumie formuła była bardzo prosta - popularyzacja łuczniczek i
wymiana doświadczeń. Łuczniczek nigdy nie było wiele, ale wiele razy
były traktowane na BN-ie trochę po macoszemu. Nie wiem czy wiesz, ale
kiedyś nie organizowano oddzielnych zmagań łuczniczek w turniejach -
jako klasa były pomijane. Jak łuk chciał brać udział w turnieju to był
dołączany po prostu do którejś klasy - np. warriorów i już. RS pomógł w
postrzeganiu łuczniczek jako samodzielnej klasy postaci, służył również
do treningów, wymiany doświadczeń, pomysłów. Nie pamiętam już dokładnie
kto uczestniczył w samym założeniu RS, chyba Shpaq i Grzybek, potem
szybko dołączyli inni jak Fangir, Arroyo, Seya i jeszcze kilka osób. Nie
zależało nam na zrzeszeniu wszystkich łuków - raczej na starych
wyżeraczach, którzy prefixem RS mogli wskazać zabłąkanym łuczniczkom
kierunek.
Decimius - Jaki był Twój stosunek do nowych graczy pojawiających się na BN?
Rediana - Na początku bardzo otwarty. Potem z mijającymi latami troszkę
ostrożniejszy. Nadal jednak starałem się służyć pomocą lub radą.
Decimius - Gdybyś miał wymienić jednego gracza, który wyróżniał się w
sposób szczególny na kanale, to na kogo by padło i dlaczego?
Rediana - Nie wymienię tu żadnego konkretnego gracza w sposób pozytywny, bo
uważam, że każdy w taki czy inny sposób się wyróżniał. Natomiast jeśli
chodzi o odbiór nie koniecznie pozytywny to nie sposób nie wspomnieć o
PKPL - Klanie playerkillerów. Każde pojawienie się PKPL zawsze wróżyło
wojnę słowną na kanale.
Decimius - Najzabawniejsza historia związana z wydarzeniami na retailu to...
Rediana - Nudziliśmy się kiedyś wieczorem na kanale, rozmawiając o jakichś
bzdurach, gdy ktoś wpadł na pomysł pobawienia się nowymi postaciami -
takimi od zera. Ponieważ żaden z nas już dawno nie levelował okazało się
to sporą frajdą, włącznie z duelami na niskim levelu nosząc jakieś
dopiero co znalezione śmieci. Tak powstało ALL (Army of Lucky Luke).
Klan zawiązany na chwilę dla zabawy. Przy czym oczywiście nasze postacie
miały jakieś głupie nicki - mój był zdaje się Mysza-ALL. Nie pamiętam
wszystkich uczestników, ale byli to między innymi Azmodan, Morgon,
Voytaz, Fangir, Baudo i wielu innych. Sami nie byliśmy się w stanie
połapać, ale zabawa była przednia. Całe to zdarzenie doczekało się
jeszcze weselszego finału. Otóż jeden z ówczesnych redaktorów Diablo Day
kompletnie nie połapał się co jest grane i w serwisie następnego dnia
ukazał się news mówiący o prężnie działającym nowym klanie założonym
przez newbie'ch. Śmiechu z tego było całkiem sporo.
Decimius - Jaki był największy konflikt pomiędzy klanami, jakiego byłeś
obserwatorem?
Rediana - Odkąd BN zaistniał zawsze były jakieś niesnaski, kłótnie i wojny.
Konflikty między klanami czy graczami to stały element krajobrazu.
Trudno mi dziś przypomnieć sobie jakiś bardzo szczególny.
Decimius - Jaki był największy przekręt, którego byłeś świadkiem?
Rediana - Nie przypominam sobie nic godnego uwagi.
Decimius - Która wojna klanowa w jakiej miałeś okazję uczestniczyć,
przysporzyła Ci najwięcej emocji?
Rediana - Zdarzały się różne wojny z najdziwniejszych czasem powodów. Pamiętam
dobrą zabawę, gdy EV toczyło wojnę z SR - skończyło się zawarciem
trwałego sojuszu. Czasem wojny zbliżały klany do siebie. Ja osobiście
nigdy nie miałem cierpliwości do prowadzenia wojen - szczególnie dotyczy
to taktyki unikania walki.
Decimius - A turniej?
Rediana - Uwielbiałem małe turnieje wewnątrz klanu lub między zaprzyjaźnionymi
klanami - takie szybkie, które rozstrzygały się w jedno popołudnie. Nie
przepadałem specjalnie za dużymi ogólnymi turniejami. Zawsze pojawiał
się wtedy organizacyjny bałagan.
Decimius - Wymień Twoim zdaniem trzy najlepsze klany w historii polskiego retaila.
Rediana - Nie wymienię tu najlepszych, za to spróbuję wskazać te ciekawe -
wyróżniające się. Zawsze podziwiałem zdolności bojowe i zwartość
Czarnych Smoków (BD). W tym względzie nie mieli sobie równych. Było też
np. 666 bardziej stowarzyszenie ponad klanowe niż klan skupiające graczy
o podobnych przekonaniach - szerzej o 666 można poczytać w wywiadzie z Azmodanem
- nie będę tu powielał jego wypowiedzi. Były też organizacje w
stylu NN - skupiające ludzi, którzy - mówiąc najprościej - nie chcieli
się organizować. Wiele klanów budowało historię polskiego retaila - nie
sposób nie wspomnieć tu o OKD gdzie swoją wizję realizował Skrzetuski,
czy np. KGB z Daggerem, IB, WoA, ZRV. Na koniec dorzucę jeszcze bardzo
kontrowersyjny klan SpelCasta - PKPL. Jedyny klan cziterów na Pol-1. Co
ciekawe sam SpelCast był osobą lubianą przez ludzi, którzy mieli go
okazję poznać. Jego pojawienie się na kanale nieodmiennie doprowadzało
do furii wszystkich bojowników o "pure legit". Bywało naprawdę zabawnie.
Decimius - Możesz spróbować wymienić najlepszych graczy, z którymi
przyszło Ci się zmierzyć?
Rediana - To bardzo trudne pytanie, szczególnie po tylu latach. Swego czasu
grałem naprawdę dużo dueli. Poza moim doświadczeniem widziałem też walki
prowadzone z boku - jako obserwator. Spróbuję wymienić parę osób, ale to
bardziej dla mnie test pamięci i to bardzo subiektywny. Zacznę od kilku
magów - tę klasę znałem najsłabiej: Raistlin, Shadeq, MicroB, Horacius,
Ssaq, Morf, Zyziax, Blessed. Z łuczniczek Grzybek, Brunatny, Arroyo,
Shpaq. Z warriorów: Azmodan, Morgon, o1o1o1, Skunek, Voytaz, Disaster,
Dagger, Tezeusz, Kenathen, Skrzetuski. Kojarzę jeszcze kilka osób -
niestety imiona zatarł czas.
Decimius - Czym Twoim zdaniem powinien charakteryzować się dobrze
funkcjonujący klan?
Rediana - Konsekwencją w realizacji założonego celu, ale także pewną
elastycznością na zmieniający się battle.net.
Decimius - Czy zloty graczy Diablo 1 w realu stanowiły dla Ciebie ważną część?
Rediana - Muszę przyznać, że zloty odmieniły polską scenę Diablo. Kiedyś
odbywały się małe zloty klanowe. Era dużych zlotów ogólnych nadeszła
właśnie za moich czasów. Największy wpływ na ich powstanie miała Geran
to jej upór w sprawach ogólnych i organizacyjnych doprowadził do
powstania największych zlotów. Początki były skromne. Najpierw
zauważyliśmy wraz z Geran, że jest sporo graczy z naszego rodzinnego
Elbląga. Postanowiliśmy się zwyczajnie spotkać przy piwie 13 lipca 2002
r. W spotkaniu uczestniczyło wtedy aż... 5 osób - w tym gość honorowy z
Malborka: Shpaq, Morgon, MicroB, Skrzetuski i ja. Potem przyszedł czas
na większy zlot sierpniu 2002 w Malborku, w którym uczestniczyło już ok.
20 osób (Geran, Hunter, MicroB, Skory, Chmiel, Preiser, Grzybek, Shpaq,
Azmodan, Fangir, Morgon, Dagger, Skrzetuski, Robal, Voy, Rediana).
Malbork miał kilka swoich mniejszych powtórek (4 i 12 lipca oraz 13
września 2003). Pierwszy duży ogólnopolski zlot odbył się w Zegrzu 18-20
lipca 2003 - uczestniczyło w nim ponad 40 osób i usypaliśmy naprawdę
wysoką górę puszek od piwa. Następnego roku powtórzyliśmy zlot w Zegrzu,
a w kolejnym roku przenieśliśmy się do Tuczna. W międzyczasie zaczęły
się odbywać regularne spotkania w Trójmieście. Czasem większe, czasem
mniejsze. Czasem w pubach, a czasem na plaży w Sopocie. Wiele z
poznanych w realu osób zaczęła się spotykać regularnie przy piwku. Do
dziś zachowały się niektóre z tych znajomości i trwają cały czas.
Decimius - Które wydarzenie mające miejsce na retailu jest dla Ciebie z
perspektywy czasu najważniejsze?
Rediana - Niestety to najsmutniejsze, kiedy wszedłem na kanał i nikogo na nim
nie było. Spróbowałem na drugi i trzeci dzień - nic. Od tamtego czasu
przestałem instalować Diablo na swoim komputerze (wcześniej, czy grałem
czy nie miałem je zainstalowane).
Decimius - W 2000 roku odbyła się premiera drugiej części Diablo i późniejszego
dodatku. Grałeś?
Rediana - Oczywiście grałem w Diablo 2, a później Lord of Destruction - choć
nigdy nie było to tak intensywne jak w przypadku Diablo 1.
Decimius - Gdy pojawiła się oficjalna informacja o nadejściu sequela to gracze
wyczekiwali daty premiery z niecierpliwością, czy może podchodzili do
tego obojętnie?
Rediana - Raczej z wielką niecierpliwością. Data premiery była wielokrotnie
przesuwana i to mocno. Najbardziej problematyczny dla Blizzarda i
premiery D2 był upadek największego ówczesnego producenta kart
graficznych firmy 3dfx. Potrzebna była szybka przesiadka z bibliotek
Glide'a i przystosowanie gry do działania na nowych GeForce'ach. Miałem
okazję grać w Diablo 2 jeszcze na karcie Voodoo 3, a później na Rivie
TNT i GeForce'ach. Nigdy potem już D2 nie wyglądało tak dobrze jak na Voodoo
- szczególnie
mgły i blaski zbroi robiły wrażenie.
Decimius - Czy druga część przypadła Ci do gustu?
Rediana - Kluczową zmianą, która skusiła mnie do grania w d2 był tryb hardcore.
To dopiero był dreszcz emocji gdy grałeś postacią, która w chwili
śmierci ginęła naprawdę.
Decimius - Jaką postacią tam grałeś?
Rediana - Grałem wieloma postaciami, najwięcej jednak amazonką (odpowiednik
łuczniczki) i czarodziejką. Czarodziejka to była naprawdę jednoosobowa
armia. Lubiłem tę postać. Niestety moja hardcore'owa czarodziejka
zginęła mając 86 level. Nigdy nie osiągnąłem już takiego poziomu w hc.
Decimius - Jak długi czas tam spędziłeś?
Rediana - Trudno tu mówić o spędzaniu czasu przy D2. Grałem raczej zrywami -
miesiąc zabawy i pół roku przerwy. Sequel traktowałem jak każdą inną grę
- to nie było już "moje Diablo".
Decimius - Jak zmienił się krajobraz sceny Diablo 1 po wejściu D2?
Rediana - Na fali nowości wiele osób i klanów odeszło do D2. Jednak gdy
"kurz
już opadł" część osób wróciła. Gdy ukazał się dodatek efekt był podobny
- znów część osób skoczyła na D2, by po jakimś czasie wrócić - choć nie
wszyscy.
Decimius - W połowie 2012 roku
wydane zostało Diablo III. Pojawiłeś się w
tej krainie?
Rediana - Kupiłem Diablo 3, przeszedłem i... zapomniałem. Dla mnie Diablo 3 miało
już tylko smak "odgrzewanego kotleta". Nie zamierzam do niego wracać.
Decimius - Czy dziś jeszcze zaglądasz na jakieś strony poświęcone tematyce
Diablo?
Rediana - Od czasu do czasu zerknę na Diablo1.pl, ale dla mnie Diablo to już
raczej przeszłość. Wiadomo, fajnie jest się spotkać pogadać o dawnych i
nowych czasach, jednak nie jest to już nic stałego.
Decimius - A zaglądasz czasem na retail Diablo Pol-1?
Rediana - Zajrzałem tam ze dwa razy ostatnio, za każdym razem to było jak podróż
w czasie.
Decimius - Dzięki serdeczne za wywiad i poświęcony czas!
Rediana - To ja dziękuję. Odpowiadając na pytania wywiadu czułem się jakby
tamten, naprawdę świetny okres, powrócił. Pozdrawiam wszystkich graczy
Diablo. Tych przeszłych i tych obecnych. A wszystkich, o których
zapomniałem wspomnieć przepraszam - pamięć bywa zawodna.
|